wtorek, 28 maja 2013

Samorozpieszczanie, czyli Rossmann -40% oraz harmonogram postny...

To się nazbierało...
Nie ukrywam, iż ostatnie dni i szaleńcze promocje atakujące z każdej strony były obfite.
Postanowiłam pokazać Wam niektóre rzeczy, bo jak wiecie, lub nie jutro kończy się sławetna promocja w Rossmannie (-40% na kolorówkę i pielęgnację facjaty).
Zdaję sobie sprawę, iż blogsfera aż huczy od podobnych postów, jednak większość zakupów robiłam w pierwszych dniach promocji, trochę się już "poznaliśmy" z niektórymi kosmetykami, więc może moja notka i Was zrujnuje ;)
Oczywiście żartuję, nie łasiłam się na najdroższe kosmetyki, tylko na to, czego nigdy nie próbowałam, a zawsze miałam chęć.
23 maja...plan zakupów był taki, by na momencik z samego rana wejść po ukochany podkład Max Factora, ewentualnie jakikolwiek nowy błyszczyk... po tej wizycie wyszłam z...

 Z pielęgnacji:

- mleczko do demakijażu Garnier (zapasy na pół roku) ok. 6 zł/szt.
Znam, bardzo lubię i sobie chwalę - jego tradycyjna cena w Bierdronce wynosi ok. 10 zł, więc jak tu się oprzeć okazji?
chusteczki oczyszczającymi twarz Synergen ok. 4,20 zł
W paczce jest 25 szt., nie była to może najsuperowiejsza okazja, ale takie chustki świetnie sprawdzają się na wyjazdach. Mam co prawda jeszcze ZAPAS takich z Alterry, no ale chciałam przetestować coś innego. Ich standardowa cena przekracza lekko 6 zł.

Z kolorówki:
- podkład Max Factor Facefinity (nr 75 Golden), o którym napisałam poprzednią notkę; ok. 37 zł.
Standardowo kosztuje 60 zł, w promocjach ok. 50 zł - okazja jak się patrzy;)
- puder w kamieniu Synergen (kolor 01) - koszt ok. 5,50 zł/szt.
Znam, można by rzec, że to mój kolejny sprawdzony ulubieniec, którym utrwalam makijaż. Normalnie kosztuje prawie 9 zł - jak na chomika przystało, zapasy zrobione.
- bibułki matujące Wibo - ok. 3,60/szt.
To produkt również mi nieobcy. Jako, że właśnie mi się skończyły wzięłam na zaś, bo zwykle kosztują 5,99 zł.
- czarny lajner do kresek, w kałamażu Wibo - ok. 4,60 zł
Wiele o nim słyszałam i czytałam. Szkoda było mi wydać na "spróbowanie" ponad 7 zł, bo nie lubię cieniutkich pędzelków do aplikacji tego typu kosmetyków, jednak za prawie pół ceny, to się połasiłam.
- błyszczyk Wibo, z ekstraktem z papryczki chili powodującym uwydatnienie i optyczne powiększenie ust za ok. 4,5 zł.
Potraktowałam ten produkt jako ciekawostkę przyrodniczą chciałam poznać ten smak chili na wargach:)
- pomadka Rimmel - śliczną fuksją (kolor 20) w cenie ok. 10.50 zł
Nie miałam żadnej pomadki z serii Kate Moss - ta miała być pierwsza. Zdążyłam nią umalować usta i mi zginęła - nie chcę jednak o tym gadać, to dla mnie trudny temat:(
___

Gdy jeszcze tego samego dnia opowiedziałam kumpeli o moich zdobyczach, poprosiła mnie o zakup tych matujących bibułek.
Poszłam i wróciłam z wyrzutami sumienia oraz...

- z kolejnym błyszczykiem z papryczką chili Wibo - no bo ten pierwszy tak śmiesznie szczypie...
- z kolejnym błyszczykiem Wibo, tym razem dającym efekt ust XXL, za sprawą kwasu hialuronowego (bardzo trudne słowo:) - taki piękny kolor miał - koszt. ok. 4 zł.
- z 3 lakierami Lovely, serii gel like - czyli efektem żelowych paznokci ok. 3 zł/szt. - no prawie darmo, a tych kolorów jeszcze nie mam - chyba...
- z żelem Isana, który kosztował tylko 3 zł, pachnie chyba makami (ładnie) i był na promocji (jednak nie tej osławionej, tylko innej - swojej. Nie miałam żelu Isana jeszcze.
Dzięki Ci OLA jak nie wiem co... policzymy się;)

* Mimo poczynionych zakupów, uważam, że taka obniżka cen była dla mnie korzystna i nie wyszłam na tym źle.Mam nadzieję, że do końca miesiąca przeżyję;))
____

 Ogłoszenia parafialne.
Gdybyście miały ochotę przyjrzeć się z bliska niektórym produktom to dajcie znać w komentarzach, jeśli nie chcecie patrzeć, to i tak pewnie prędzej czy później wspomnę tu parę słów o niektórych z nich, bo jak na razie wszystko sprawdza mi się bez zarzutu.

Bieżący post miał zawierać także zakupy poczynione parę tygodni wcześniej, ale nie chciałam ich na razie tutaj wplatać - nie zdziwcie się więc, gdy za parę dni znów ujrzycie moje pitolenie o nowościach w kosmetyczne...
Mało tego... niebawem obchodzę swoje "małe święto", - podpowiedziałam więc prezentodawcom o w/w promocji sklepu na R., to też do kosmetycznej kolekcji przybyły lakiery do ust z Rimmel, zapas podkładu, a także kilka innych fajowskich prezencioszków, ale nie wiem, czy miałybyście ochotę o tym poczytać?

Dziś moje włosy także przeszły pewną metamorfozę, to też grożę Wam postem o farbowaniu Wellaton 12/1.
W zanadrzu jest mnóstwo recenzji kosmetyków i nie tylko, ale ta doba skubana ostatnio tak się kurczy, że nie mam kiedy tego wszystkiego posklejać:/ wstyd mi. Będę się starać. Ajpromis.

Idę teraz pooglądać Wasze łupy rossmannowskie, mam nadzieję, że nie skońćzy się to dla mnie źle.

Z jakiej zdobyczy w Rossmannie najbardziej jesteście zadowolone?
A może nie uległyście tej promocji? Jak się z tym czujecie?
Całuję.
PODPIS

środa, 22 maja 2013

Podkład Max Factor Facefinity podkładem wszech czasów? Recenzja.

Tytułem wstępu...
Gdyby jeszcze kilka miesięcy temu ktoś powiedział mi, że będę przed Wami świecić gołą, podkładem nieskalaną facjatą nie uwierzyłabym...
Moja twarz postanowiła zacząć ze mną wojnę - gdy zaczęła wyglądać jak domofon powiedziałam dość! Wtedy też podjęłam leczenie dermatologiczne. Nie będę wdawać się w szczegóły, bo to nie czas na gorzkie żale, jednak w ciągu ostatnich 7 miesięcy z cery mieszanej/tłustej przeszłam do twarzy suchej, skończywszy na mieszano-suchej.
___

Wracając - podkład - druga skóra - dla mnie - musi przede wszystkim zakryć niedoskonałości,(zaczerwienienia, niespodziewane "dżordże", pękające naczynka w okolicy nosa) ujednolicić cerę, być trwały, łatwodostępny. Czy wymagam wiele?


W akcie desperacji (czytaj, w zeszłym roku) sięgałam po podkłady górnopółkowe, gdyż to one wtedy spełniały moje oczekiwania. Niedawno jednak po przetestowaniu próbki znalazłam podkład, który po pierwszym użyciu doprowadził do zauroczenia, a potem zakochania.
Mowa o podkładzie marki Max Factor Facefinity - 3w1.

O produkcie: "Facefinity All Day Flawless 3 - in - 1 Foundation to wyjątkowy kosmetyk, którego specjalna, potrójna formuła pozwala na zachowanie perfekcyjnej cery przez cały dzień. Jest to płynny podkład, w którego skład wchodzi nie tylko tradycyjny fluid, ale także baza pod makijaż oraz korektor! Jego właściwości pozwalają uzyskać niezwykle trwałe, perfekcyjne wygładzenie".




Podkład ma pojemność 30 ml,  a jego standardowa cena to 59,90 zł.Produkt zamknięty jest w szklanej butelce, a wydobywa się go za pomocą pompki. Konsystencja produktu jest bardzo gęsta, przyjemnie pachnąca.














Produkt można rozprowadzać dłońmi, gąbeczką, czy pędzlem - sprawdziłam każdy sposób i uzyskany efekt był tak samo zadowalający.
To, co wyróżnia ten kosmetyk, to to, że jest wielozadaniowy - działa jako - baza pod makijaż + podkład + korektor - i wszystko w jednym słoiku:)
Mój kolor to 75 Golden.

 
Podkład wygląda na mojej twarzy przyzwoicie ok. 6-8h z dwiema lekkimi poprawkami (głównie w strefie T) obojętnie jakim pudrem w kompakcje. Sprawdzałam go w ekstremalnych warunkach, po aktywności fizycznej, złej aurze pogodowej nie spływa z twarzy.
Nawet, gdy skóra zaczyna się błyszczeć w strefie T - nie jest to efekt "latarni Solusia", nie rzuca się to dramatycznie w oczy.

 Pośród zalet tego kosmetyku wyróżniłabym:
- bardzo dobre krycie,
- brak efektu maski,
- ładne, satynowe wykończenie (brak efektu płaskiego matu),
- SPF 20,
- przyjemny zapach,
- bezproblemowa aplikacja,
- w miarę rozsądna cena (na promocjach),
- ogólnodostępność.

Wadami wg mnie są:
- szklane opakowanie uniemożliwiające zużycie podkładu do dna,
- przy wykańczaniu produktu zacina się pompka
- produkt małowydajny (jestem w trakcie zużywania drugiego opakowanie w okresie 3 m-cy - rzadko zdarza mi się tak szybko wykończyć tego typu kosmetyk).

Mimo wszystko, w ocenie ogólnej Max Factor Facefinty dostaje ode mnie 4+/5. Dawno nie radował mnie tak bardzo efekt drogeryjnego podkładu. Będę do niego wracać, choć nie zamierzam poprzestać poszukiwań podkładu na piątkę z plusem :)

Słowem zakończenia...
Podkład w całym makijażu to chyba najważniejszy kosmetyk. No może razem z błyszczykiem. Tak z błyszczykiem i tuszem do rzęs, a no i jeszcze z bronzerem, no i różem. Zapomniałabym, ostatnio też polubiłam się z rozświetlaczem;) I ot - makijaż gotowy:

Jako, że polubiliśmy się tak bardzo, to właśnie na ten podkład będę polować podczas promocji w drogerii Rossmann, gdzie w dniach 23-26 maj będzie obowiązywało -40 % na kolorówkę oraz kosmetyki pielęgnacyjne do buzi. W ostateczności - 25 maja w Hebe będzie także 40 % na kosmetyki Max Factor.

Waszym ukochanym podkładem wszech czasów jest ... ?
Dajcie znać.
Buziaki.
PODPIS

poniedziałek, 20 maja 2013

Kobiety kochają... torebki?

Większości kobiet kocha kosmetyki, następne w kolejce są buty. Wiadomą sprawą jest to, że do butów (albo na odwrót) musi być także torebka, a dopiero na szarym końcu potrzebny jest facet.
Oczywiście żartuję, - swojego faceta wepchnęłabym przed butami:)

Przechodząc do sedna sprawy. Torebki to dla mnie bagaż, w którym noszę cały swój dobytek (który kiedyś pokazywałam o tu: KLIK). Dla mnie torebka musi być pojemna, pakowna, nie za ciężka sama w sobie, bo i tak ją będę obciążać, musi mieć mnóstwo kieszonek, no i być przy tym w miarę reprezentacyjna.
Zamarzyła mi się torba z prawdziwej skóry, która to byłaby ze mną na lata solidna, w neutralnym kolorze (?!) - pytanie tylko, który z kolorów zaliczymy do neutralnych zimą, a który latem, czy ta neutralna letnia, będzie pasowała mi do zimowego obuwia i na odwrót...
I jako, że z malutkiej drobnostki potrafię zrobić duży problem postanowiłam odłożyć na bok zakup solidnej torby i zdecydować się na dwie, w bezpiecznych kolorach, pasujące niemalże do wszystkiego, dobre na każdą porę roku i do tego w atrakcyjnych cenach:)

Pierwsza torba zakupiona została w zeszłym miesiącu - na tzw. bazarku (po łódzku - Rynek Barlicki). Jej koszt to 60 zł i wydaję mi się, że była warta tych pieniędzy. Jest bardzo duża, jak lubię, ozdabiają ją ćwieki, (na razie nie odpadają) a jako gadżet - dynda jej z ucha minisakwa na klucze, czy telefon.
Druga torba (przedwczesny prezent imieninowy od Rodziców) została znaleziona na jednym z portali aukcyjnych, oferujących sprzedaż,bądź wymianę ciuchów i akcesorii - kosztowała 50 zł .Czarna, elegancka, z wężowymi wstawkami, z przednią i tylnią niepozorną kieszonką - już ją lubię;)

Torby na razie mają urlop, gdyż na rowerze ciężko byłoby mi jeździć z takim klamotem, nie mniej, jestem bardzo zadowolona z tych łupów i na tę chwilę czuję się spełniona torebkowo.

A Wy? Lubicie małe, czy duże torby? Nenony, czy raczej klasyczna kolorystyka?
Ciekawa jestem także Waszego zdania na temat takich krótkich postów w moim wykonaniu?
Ściskam.
PODPIS

piątek, 17 maja 2013

A na paznokciach cytrusowy szał...

Witajcie.
Luźny post pazurkowy, co by nie zaprzątać Wam głów podczas tej słonecznej aury.
Tytułowy bohater - żółty lakier Miss Sporty serii Clubbing Color - Bubble Gum nr 453. 
Na zdjęciach widać krycie przy dwóch warstwach.

Lakier ma pojemność 7ml, a jego cena to 5,99 zł (Rossmann). To, co podoba mi się w lakierach tej serii to szeroki pędzelek ułatwiający aplikację, ładne krycie (w przypadku tego koloru oraz mojego ulubieńca 320) oraz szybkie wysychanie.
Ogromnym minusem tego lakieru jest to, że pod koniec dnia zaczął odpryskiwać - dlatego też Nasza przyjaźń nie potrwa długo.



Bardzo nie lubię koloru żółtego, czy to w garderobie, czy w własnie pod postacią lakieru do paznokci. Jako, że główny bohater tego postu był prezentem (I. dziękuję :*) - postanowiłam się przemóc i wykorzystać go do pazurkowej stylizacji.
Te jakże urodziwe ciapki stworzyłam za pomocą pędzelka do zdobień z Avonu.
W tym odcinku wystąpili:
- base coat - odżywka 8w1 - Eveline
- cytrusowy lakier - Miss Sporty Quickdry nr
- ciapki - Wibo - Creme & Peach Gel Like
-  top coat - Nail Tek Quicken

Czujecie się orzeźwione po tym poście?
Jeśli nie, to zachęcam do skosztowania jakiegoś zimnego drinka, jak tylko rozpocznie się dla Was weekendowa laba;)
 
Życzę Wam przesłonecznego wypoczynku!
xoxo
PODPIS

poniedziałek, 13 maja 2013

Majowe zdobycze - Rossmann, Super-pharm, Organique, H&M...

Witka;)
Zakupy, nowości do domu, czy też świeżutkie, pachnące kosmetyki, to coś, co tygryski lubią najbardziej:) Nie byłabym więc sobą, gdybym w maju nie zgrzeszyła...
Powiem Wam szczerze, że chyba się starzeję, gdyż prezentowane dziś zdobycze kosmetyczne, to uzupełnienie braków, bądź coś, co na dany moment było mi potrzebne - żadnych fanaberii, nic do zachomikowania w zarywającej się pod ciężarem szufladzie. Jestem z siebie taka dumna;))

Na pierwszy rzut Rossmann, a tam (od prawej) farba do włosów Wellaton 12/1, (pod koniec maja koloryzacja) samoopalacz w spray'u Sun Ozon - łatwy w aplikacji, łatwodostępny przybrązowiacz ciała przed latem (co by nie straszyć swoją przeźroczystością), krem do depilacji Veet, do skóry wrażliwej (nie pachnie tak tragicznie jak wszystkie kremy tego typu - hurra).
 Następny spacer - Super-Pharm oraz Organique, a tam...
 ...TURBOPRZYSPIESZACZ do opalania Kolastyna - taka turbonazwa od razu mnie przekonała;)
 
Oliwka w żelu Johnson&Johnson - mimo, że jej skład nie jest zachwycający uwielbiam jej zapach, konsystencję - kojarzy mi się właśnie z wakacjami.
W Organique w łódzkiej Manufakturze dostępne są produkty Yankee Candle - z tego co mi wiadomo, to obecnie jedyne miejsce w Łodzi, gdzie można znaleźć tę firmę. (Candella została zlikwidowana).
Zdecydowałam się na dwa woski - wanilia+limonka oraz jakieś kwiatki. A moim zapachowym ulubieńcem tej firmy jest czarny kokos - niestety dostępny tylko pod postacią niewydajnej świeczki, którą zdążyłam już wypalić.

Do przysłowiowej kosmetyczki trafił też krem do rąk z The Secret Soap Store z 20% masłem shea,o zapachu zielonej herbaty - krem wygrałam w konkursie u Queeeniaka jakiś czas temu.
Kierując się w stronę wyjścia nie udało mi się ominąć H&M'u - wyszłam na szczęście tylko z okularami - nie miałam czarnych;)
Jak Wasze majowe łowy? Co ciekawego upolowałyście?
Chciałam się też dowiedzieć, czy tylko u mnie tak długo blogger ładuje dziś zdjęcia?
Zapraszam Was także na fejsik BABSKIEJ PRZYSTANI - zawsze szybciej możemy sobie tam poplotkować - wystarczy machnąć kursorem w zakładkę (po lewej stronie) FACEBOOK;)

Bądźmy intacz.
PODPIS

sobota, 11 maja 2013

A na paznokciach sorbet miętowo-malinowy...

Letnia atmosfera sprzyja mojej wenie, niekoniecznie pisarskiej, ale to zawsze wena. Gdy pierwsze promienie słońca delikatnie opalają dłonie, wszelkiego rodzaju neonowe wariacje na paznokciach są u mnie mile widziane.

Do tego manicure'u użyłam lakieru Wibo z blogerskiej kolekcji w kolorze Sorbet mint oraz lakieru za 3 zł (który miał już swoją premierę na blogu - o tutaj KLIK).
Gruszka doskonale spisała się jako modelka:)
Niestety brak zdolności manualnych nie pozwala mi tworzyć różnorodnych zawijasów, nietuzinkowych kwiatków, czy innych ciapek na pazurkach, nie mniej - nie zraża mnie to, by łączyć klasyczny frencz, z soczystymi kolorami.
Mięta i rażący róż skojarzył mi się właśnie z lodowym deserem, a z czym kojarzy się Wam Wasz obecny kolor na paznokciach? :)



Co sądzicie o takim zestawieniu kolorystycznym?

Jakie kolory preferujecie w ciepłe dni?
Chętnie poczytam o Waszych lakierowych faworytach.

Miłego weekendu.



PODPIS

niedziela, 5 maja 2013

Urodzajny foto mix vol. 5

Dawno nie było zdjęciowego postu toteż dziś zmobilizowałam się, by dodać zlepek fotek z ostatnich tygodni.
  • Odkryciem kwietnia był sklep z ciuchami młodzieżowo-babskimi Sinsay - bardzo przyjemne miejsce - i dla oka i dla kieszeni. 
  • W tym też miesiącu postanowiłam zrobić generalne porządki... zaczęłam od butów. 
  • Było trochę świętowania :) ale i odrobina pracy...

Aura pogodowa zaskoczyła zapewne nie tylko mnie. Wyobraźcie sobie...
Przyszła łaskawie Pani Wiosna... szczęśliwa i radosna... przywitałam ją kwiatami, myślałam, że odpłaci mi się słoneczną majówką, ...
 a ta... Wiosna-Jędza - popsuła szyki :/ jednak nie moje plany...

Projekt BALKON in progress... Naładowanie akumulatorów Pomocnej Dłoni smakowitym śniadankiem przyniosło rezultaty...
Zauważyłam, że im więcej doładowań, tym lepszy power, to też zaczęłam tworzyć...
Najlepsza pizza w Łodzi, domowe chińskie, kolorowy ryż + pierś w sosie serowo-śmietanowym, pierś serowo-śmietanowa + warzywa na patelnię, obiadek u Rodziców, domowa pizza :)
Tym oto sposobem Pan Pomocna Dłoń wyczarował podłoże do relaksu, ja zajęłam się resztą (brakuje mi jednak  jeszcze paru tarasowych dodatków). Uczciliśmy sukces zacnym nektarem:)
Babski blog, więc nie obędzie się bez babskich dylematów typu... czy migdałowe paznokcie mi pasują? Czy kupiłam już wszystkie możliwe cytrusowe kolory ciuchów? Czy to normalne, że centrum handlowe świeci pustkami, gdy w nazwie ma słowo OUTLET?
Tak właśnie wyglądały moje ostatnie tygodnie. Mam nadzieję, że maj będzie jeszcze bardziej kolorowy i obfity w fotki.
Ściskam.
PODPIS

sobota, 4 maja 2013

Niebostan - niebieskie ombre na paznokciach...

Hej.
Sobotni post musi być lekki. Aby taki był dla tworzącej oraz Czytających będzie o paznokciach.
Ostatnie wolne dni pobudzają do twórczego działania. Na co dzień nie mam czasu, by malować każdy paznokieć na inny kolor, jednak parę wolnych chwil zaowocowało takowym efektem.
Ombre nails, czyli cieniowane paznokcie - przejście od najjaśniejszego do najciemniejszego tonu jednego koloru - w moim przypadku - wariacje na temat niebieskości.
Istnieje także wersja ombre gradient - czyli cieniowanie kilkoma kolorami pojedynczego paznokcia. Jest to jednak manicure bardziej czasochłonny, wymagający precyzji, cierpliwości (czytaj: nie na moje nerwy). Można go uzyskać przy pomocy kawałka gąbki.
Kiedyś spróbowałam, wyszło tak sobie...zraziłam się więc...
... zostanę na razie przy standardowej wersji.
Sprawcami niebieskiego zamieszania byli: (od lewej) Avon - Vintage Blue, Wibo Gel Like - 7 Blue Lake, Ab Lines nr 66, Safari nr 102, Miss Sporty 320.
towarzystwo stare, ale jare;)


 Jak Wasza długi weekend? Opoczywacie? Grill zaliczony?

***

Wciągnięta bez pamięci w majówkowy relaks.
PODPIS