Ostatnimi czasy toaletka znów zaczęła nabierać pokaźnych kształtów, oczywiście za sprawą zakupów.
Nie ma może tego zbyt wiele, ale jak to babka, uwielbiam testować nowe kosmetyki, wyszukiwać perełek oraz Kosmetyków Wszech Czasów...
Na pierwszy ogień pójdzie żelowy eyeliner z Loreal - mój z Essence zaczyna wysychać, ponadto denko widać już gołym okiem - szukam dla niego godnego następcy.
Zestaw ten, czyli liner w żelu+pędzelek zakupiłam w jednej z internetowych drogerii za zawrotną cenę ok. 18 zł.
Kolejne miejsce w szufladce zajęła żelowa kredka SuperShock od Avon, w kolorze Golden Fawn.
Kolor czarny tej kredki podbił serca blogerek, vlogerek i makijażystek, mnie uwiódł także (zwłaszcza w momentach, gdy nie ma czasu na zabawy z pędzelkiem i wielką precyzję). Zobaczymy jak będzie wyglądała nasza "znajomość" ze złotawym koleżką.
Kolejnym łupem był podkład Maybelline - Affinitone - w kolorze Golden Beige - dużo dobrego o nim słyszałam, między innymi to, że ma dobre krycie, w sam raz na lato... użyłam go na razie jeden raz i niestety wrażenia nie są zbyt pozytywne:( szukam tańszej alternatywy dla Clinique Anti Blemish, ale jak na razie niestety nic mu nie dorównuje:(
Po cichu szukałam też jakiejś fajnej, nowej odżywki/maski do włosów. Nigdy nie używałam kosmetyków sygnowanych nazwą John Frieda, więc zachęcona rossmannowską promocją zainwestowałam ok. 25 złociszy w odżywkę przeznaczoną dla blondynek.
Skład, niestety, jak i cena nie powala na kolana. Przemawia do mnie przyjemny zapach. Włosy po użyciu odżywki są miękkie, łatwo się rozczesują i pozostaje na nich miły, kwiatowy zapach - ale sądzę, że za mniejszą kasę mogę znaleźć coś równie ekscytującego na te moje włosięta.
Dobra, nie marudzę już...
Na zakończenie chciałam życzyć wszystkim czytającym MADZIArkom wszystkiego najcudowniejszego z okazji dzisiejszych Imienin:)))
Ja zostałam zaskoczona przez Niego takim oto desereuszem, mniaaaaaaam (:
Ściskam.