Uwielbiam tzw. leniwe niedziele, następujące po "intensywnej sobocie". Takie dni przeznaczam na nicnierobienie, bądź też zabawy w domowe spa.
Relaks buzi zapewniała mi maseczka - dziś na fejsie "tajski kwiat lotosu" Planet Spa z Avon-u.
Produkt ma za zadanie głęboko oczyścić Nasze pory - te na twarzy:) Efekty zapewne nie będą widoczne po pierwszym użyciu, dlatego też od dziś rozpoczęłam testowanie.
Dodatkowym "bajerem", który w sumie najbardziej do mnie przemówił podczas zapoznawania się z ofertą katalogową, było to, że maska zmienia kolor po aplikacji.WoooW, z fioletowego na biały :|
W sumie rzeczy szału ni ma. Koszt 9,90 za 75 ml - przyzwoicie.
Kwiat Lotosu na wstępie mnie nie urzekł, lecz pielęgnacyjna seria do twarzy Planet Spa jest niczego sobie.
W swym kosmetycznym składziku posiadam:
- wygładzającą - ryż i sake - peel off (ulubiona :)
- odświeżającą - greckie morza - peel off
- maseczkę błotną, z minerałami z morza martwego, (absorbuje sebum, zmniejsza pory)
- kremowy peeling z białą herbatą nadający skórze promienności.
Jeśli chcemy zobaczyć rezultaty, to podstawą jest systematyczność (i kto to mówi?!). Maseczki tego typu, dobrze jest robić choćby dwa razy w tygodniu.
***
Uwieńczeniem błogiego lenistwa był smakowity, szybki posiłek. Mmm...
xoxo
Em.
ja też używam maseczek z AVONU:) SĄ SUPER:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam