czwartek, 7 czerwca 2012

Co nowego w kosmetyczce?

Odkąd odkryłam parking rowerowy za złotówkę w Manufakturze zaczęłam odwiedzać tamtejsze sklepy, co niekoniecznie akceptuje mój portfel.
Wczoraj na przykład odwiedziłam Golden Rose, by odświeżyć swoją lakierową "kolekcję". 
W oko wpadły mi:
Klasyka -
Krwista czerwień 
Pojemność: 12,5 ml
Cena:  3,90 zł

Golden Rose nr 286 - z serii z proteinami




Yyy...  turkus?
Pojemność: 12,5 ml
Cena:  3,90 zł
Golden Rose nr 329 z serii z proteinami
Butelkowa zieleń 
Pojemność: 11 ml
Cena:  5,90 zł
Golden Rose nr 151 z serii Paris
I chyba moja ulubiona pastelowa seria, a w niej:
 pudrowy róż 
Pojemność: 12 ml
Cena:  5,90 zł
Golden Rose nr 118 z serii Fantastic Color
Mój faworyt  - 
miętowe LOVE :)
Pojemność: 12 ml
Cena:  5,90 zł
Golden Rose nr 210 z serii Fantastic Color
Niestety jak to przysłowiowa baba, w sklepie podobały mi się moje łupy, na paznokciach jednak nie wyglądają już tak "słitaśnie" i wiem, że dwa z nich chętnie bym oddała.

***

Z cokatalogowych zamówień Avon i Oriflame wyłowiłam antybakteryjny żel do rąk o zapachu drzewa herbacianego i mandarynek. Pachnie naprawdę przyjemnie, doskonale sprawdza się na wyjazdach, w podróży, choć czasami odnoszę wrażenie, że łapki mi się kleją na samym początku po aplikacji.
Poprzedni żel tego typu miałam również z Oriflame, ale pachniał wg mnie jak męska woda kolońska, więc troszkę się zniechęciłam, za to ten mandarynkowy koleżka jest w porząsiu. Niewielka kropla wystarczy, by odświeżyć nasze dłonie, poza tym klejeniem daje takie fajne uczucie świeżości, chłodu.Szczerze Wam powiem, że niestety gałgan jest bardzo "wylewny", więc trzeba zachować ostrożność, by przez przypadek nie wylać całej butli. Produkt ma pojemność 50 ml i kosztuje 9,90. Znośnie. 
Ode mnie dostaje 4/5 gwiazdek:)

W Avonie zaś skusiłam się na pomadkę, choć zwykle ich nie używam, wolę błyszczyki. Raz na jakiś czas jednak coś tam sobie wypatrzę. Tym razem zamarzył mi się "słodkobarbiowy" róż, który w katalogu wyglądał tak:

Źródło

Nie zgadniecie jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam swoją pomadkę, która wygląda tak:
Ponieważ do Halloween jeszcze trochę czasu, a ja nie chcę mieć trupich ust, zakup ten zaliczam do nieudanych.

***
Uzależniające, ulubione, udane zakupy internetowe zawsze poprawiają samopoczucie. 3xU -tak, to chyba od dziś będzie nazwa tematu, który co jakiś czas będę poruszała tutaj na blogu. Być może któraś z Was będzie chciała się podzielić opinią o dobrych i złych Sprzedawcach, sklepikach w sieci.

Pewniaczek - Aussie 3 minute miracle, odżywka do włosów, o której już kiedyś wspominałam.
Jej zapach kojarzy mi się z wakacjami, czuć taką świeżość, odrobinkę słodyczy, trochę jakby kosmetyki do opalania. I mimo, że to silikonowa bomba ubóstwiam ją i nie zamierzam jej porzucać na poczet eko-freeparabenowych cudów niewidów.
Pamiętacie jak parę parę linijek wcześniej pisałam, że nie lubię pomadek? Kłamałam. Ha... zawsze jest jakiś wyjątek od reguły ;) od tego momentu moimi ulubieńcami stały się cudeńka z Manhattanu.
Mowa o   Manhattan Soft Mat Lipcream - matowych,  intensywnych pomadkach w kremie. Ja wybrałam sobie klasyczną czerwień 45h oraz róż 56k. 
Pojemność 6,5 ml
Cena w sklepach stacjonarnych ok. 15 zł, w sieci ok. 6 zł


Konsystencja pomadek jest ciężka i gęsta, wręcz waży się, gdy wyciągam aplikatorem (minusik za to). Kolor rzeczywiście jest intensywny i gdy tylko zasycha na ustach jest w 100 % matowa (wreszcie). Przy malowaniu dobrze skorzystać uprzednio z konturówki, by nie upaćkać się na całej buzi, z resztą dzięki temu optycznie powiększamy sobie usteczka - bez skalpela. Plus za intensywność koloru, niepodkreślanie suchych skórek, a także za trwałość - makijaż ust utrzymywał mi się ok. 3-4h.

 
Chciałabym Wam pokazywać jak kolorki prezentują się na ustach, ale dopóki nie nauczę się usuwać wąsów w jakimś sympatycznym programie, typu fotoszop, czy coś to tego robić nie będę, ajm sorry ;)

No nic, nie marudzę więcej, życzę Wam Kochanieńkie miłego DŁUGIEGO WEEKENDU!

Wasza wąsata Magdalena

19 komentarzy:

  1. też ostatnio nabyłam butelkową zieleń z GR Paris :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak Ci się sprawdza/podoba? Bo mnie niestety podoba się tylko jak jest w butelce, a na moich paznokciach traci urok:(

      Usuń
  2. oo ile nowosci :) dwa pierwsze lakiery boskie,a na miracle od aussie tez sie czaje i na szczescie mam ja w sklepach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Ci zazdroszczę Madziarka! A ile kosztuje u Was?

      Usuń
  3. Turkus mój faworyt:) jeszcze nie mam w swojej kolekcji lakieru z GR jak wygląda sprawa z trwałością?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci szczerze, że ja chyba jestem jakaś niepełnosprawna lakierowo i gdy tylko zdążę ładnie pomalować pazurki, zawsze się gdzies dotknę, dziabnę i cała praca idzie na marne:( w kwestii goldenrose'ów to sądzę, że 3 dni podczas nicnierobienia można liczyć, choć w zależności, czy używasz top i base coat'ów czas może się wydłużyć, czy skrócić. Szczerze nie zastanawiam się zbyt intensywnie, bo wiem, że lakier za 3,90 to nie to samo co 39 i nawet jeśli miałabym mieć go na pazurach 12h to pewnie bym go wzięła;) POzdrowionka.

      Usuń
  4. Miło to weekend dla mnie nie będzie, cztery dni spędzone w pracy po 12h. God help me survive, please ;)

    Myślę nad tymi pomadkami z Manhattanu i chyba w końcu skuszę się na nie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poleca Ci kochana, ale poprzez zakup w sieci, bo podejrzewam, że nie cieszyłabym się tak, gdybym kupiła je za 15 zł szt.

      Usuń
  5. Jeśli chodzi o szminke z Avonu powinnaś powiedzieć swojej konsultantce o wymianie produktu bo różni się od wyglądu w katatlogu. Ona ma możliwośc oddania go i zamiany na inny. Samam jestem konsultantką i takie rzeczy można robić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za cenną uwagę:) Na pewno wezmę ją sobie do serca. Pozdrawiam:)

      Usuń
  6. lakiery sa cudne w szczegolnosci ten jasniutki roz i mietowy... a co do pomadki to sama bym sie na nia skusila jak bym zobaczyla takie piekne zdjecie w katalogu :D a w rzeczywistosci jest troche za bardzo perlowa jak dla mnie... chociaz w mojej kosmetycznce znajdziesz same nude i barbie pinki :D kocham takie kolorki :)
    Pozdrawiam Buzka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tymi pastelowymi kolorkami próbowałam sobie wykropkować pazurki, ale niestety - nic z tego nie wyjdzie przy moich zdolnościach:(

      Usuń
  7. Prześliczny miętowy lakier:) a co do pomadki z Avonu to już też nieraz dałam się zwieść ładnym zdjęciom:) Chyba jeszcze nie trafiłam na szminkę z tej firmy która była by taka sama jak w katalogu ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no, ja także się w tej mięcie zakochałam:)

      Usuń
  8. Piękne kolory lakierów, ja aktualnie lubię mieć mięte lub błękit na paznokciach. Ostatnio kupiłam z GR morelowy lakier i zakochałam się w tym odcieniu!

    OdpowiedzUsuń
  9. Morelowy powiadasz? I jak się sprawdza? ja to już nie mam gdzie pomieszczać tych wszystkich lakierów, a gdy przychodzi co do czego nie mam czym pomalować paznokci... zupełnie jak z ciuchami...ach, te baby:)

    OdpowiedzUsuń
  10. No i stalo sie zamowilam sobie piewszy i ostatni :D:D

    OdpowiedzUsuń
  11. jak to zamówić? Kupujesz je online?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w ich sklepie online :) ceny lakierow sa o wiele fajniejszy niz na ich wyspach :) ale to tylko co nie ktorych serii :))) no i nie wszystkie serie sa dostepne u nich bo chcialam ten maly szary i nie bylo :((((

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz, pamiętaj, że nie przejdę wobec niego obojętnie. Jeśli prowadzisz bloga na pewno Cię prędzej czy później odwiedzę.
Jeśli jednak chcesz zostawić tu reklamę, czy inny spam, to wiedz, że nie ujdzie Ci to na sucho! ;)
M.