czwartek, 28 czerwca 2012

Moje nowe dobroci INGLOTowe...

Ażeby nie było dziś o włosach pokażę Wam moje łowy z Naszego rodzimego INGLOTa.
Marki tej chyba nikomu nie trzeba przedstawiać, przemyski właściciel "odwalił" kawał dobrej roboty, a sklepy z kosmetykami Inglota znane są na caaaaaaaaaaaałym świecie! Jestem dumna:)
Kosmetyki te cechuje przede wszystkim dobra jakość, proste, nieprzybajerzone, wygodne opakowania no i dobra cena.
Nie miałam może styczności ze wszystkimi rodzajami kosmetyków z tej firmy, to też nie będę się wymądrzać, ale to, za co ich kocham to cienie do powiek i róże do policzków.

Na początek coś czego nigdy nie miałam, klej do sztucznych rzęs DUO adhesive w wersji grafitowej, a po nałożeniu czernieje, dając efekt czarnej kreski. Koszt ok. 19 zł.
Spostrzeżenia - na pewno jest to klej lepszy, niż te które dają wraz ze sztucznymi rzęsami. Obecnie na 3x raz udało mi się poprawnie założyć rzęsy - niestety jestem kaleką w tej dziedzinie, ale będę się doszkalać, obiecuję:)
Kolejno  - płyn Duraline służący podbijaniu kolorou cieni (niebawem więcej w tym temacie w oddzielnym poście). Koszt 21 zł.


Nie byłabym sobą, gdybym od razu nie sprawdziła, czy podbija te cienie, czy nie, no i chyba rzeczywiście jest to niepozorny płyn:) Po lewej sam cień, a po prawej cień nałożony na duraline.

Następnie jak zwykle Panie przekabaciły mnie przy kasie i dałam się skusić na chusteczki do demakijażu zawierające mleczko i tonik. Kosz 7,50 zł w promocji (ale nie widziałam ich jeszcze, by nie były na promocji:))
Spostrzeżenia: Jest to moje ente opakowanie, 25 chusteczek sprawdza mi się w leniwe dni w domu, albo na wyjazdach. Jestem zadowolona. Szukałam tańszych alternatyw, ale tylko te jak na razie nie podrażniały mi buzi.

Musiałam też uposażyc moją inglotową rodzinkę cieni w nowy domek, bo uzbierało się ich parę sztuk i każdy mieszkał osobno, a teraz - od razu ładniej się prezentują. Koszt palety 20tki na okrągłe cienie ok. 33 zł.
Ponieważ parę miesięcy temu miałam pewne przygody z cieniami chcę teraz by były bezpieczne!

 Tak to mniej więcej wygląda - jeszcze trochę i sklecę w końcu post o paletce.

Rodzinka cieni powiększyła się, ponieważ mają nowych współlokatorów.
Cień w kolorze "mięty", "turkusu" - ślicznie prezenuje się na powiekach w te letnie dni. Fajnie też wygląda, gdy robię nim kreskę, przy linii rzęs.
Cień nr 473, seria DOUBLE SPARKLE. 
Żółtawy cień o numerze 141 serii AMC Shine. Może na powiece prezentować się solo, gdy nie ma czasu na barwne makijaże.
Mimo, że róż lubię (pewnie nie wiedziałyście:P) to cienia z Inglot'a w tym odcieniu nie miałam. Padło na 109 serii AMC Shine, ale nie miał on jeszcze swej premiery, bo jakoś tak nie mam na niego wizji.
 A teraz prawie profejonalna prezentacja "słoczy", swatche'y, czy też próbek kolorów - jak kto woli:)

Jedna z blogerek dokładnie opisała szczegóły tych cieni, między innymi oznaczenia skrótów, które pozwolę sobie zacytować:
"Do wyboru mamy 5 wykończeń:
-Pearl - perłowy
-Matt - matowy ;)
-AMC Shine - Perłowy drobinkami (ale tak naprawdę drobinki są praktycznie niewidoczne)
-AMC - Matowy z drobinkami (tutaj już są dość widoczne)
-Double Sparkle - Z duzą ilością drobinek (ale tez nie powiedziałabym, żeby były jakieś bardzo nachalne.:))"
Na zakończenie koralowy róż do policzków w kolorze 99. Moje drugie opakowanie. Nie mam zastrzeżeń do tych róży. Koszt 19 zł.
I pytanie na dziś, moje Drogie Panie - Czy firma Inglot ma jeszcze coś superowego, taki kosmetyk wszechczasów, który umknął mojej uwadze?
Koniecznie dajcie znać.
xoxo
eM.

No zapomniałabym - już ostatnie chwile. Wiecie, że kończy się niebawem mój pierwszy, blogowy KONKURS?

24 komentarze:

  1. Inglota uwielbiam! Chociaż te chusteczki do demakijażu szybko mi wyschły :( Ale ich cienie mogłabym kupować tonami :)

    Buziaki, Magda :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zarówno ten żółtawy jak i różowy bardzo mi się podobają. A z fajnych rzeczy inglot ma zupełnie niezłe sztuczne rzesy ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obczaję sprawę:) dzięki za cynk.

      Usuń
    2. A ja z kolei ich rzęs nigdy nie będę polecać - są sztywne, wyglądają jak żyłka i daleko im do rzęs np. Ardell z naturalnego włosia.

      Usuń
    3. no to teraz nie wiem komu wierzyć:P

      Usuń
  3. Perełką Inglota jest z pewnością pędzelek 13P:) Super - cena ok 19zł:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś nie mam przekonania do ich pędzli, ale obadam, obadam:)

      Usuń
  4. ten różowy cień jest prześliczny ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nawet jak miałabym się nim nie malować, to cieszę się że go mam:)

      Usuń
  5. ja fanka inglota nie jestem :) kiedys kupowalam tam blyszczyki - dobre byly. lakierow juz nie kupuje,bo mozna kupic tansze rownie dobre, a cienie mialam,ale ze nie mam reki do malowania do sprzedalam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aparatka jesteś:) jak jakoś nie mam serca by wydać 2 dychy na DUŻY lakier do paznokci, który wyschnie mi przed zużyciem.

      Usuń
  6. nigdy nie stosowałam kosmetyków inglota ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam spróbować:) to Nasza duma polska (w sensie kosmetycznym of kors:)

      Usuń
  7. świetne te Twoje nabytki :D muszę chyba odwiedzić kiedyś w końcu inglota :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeeeja, ale masz cudniastą paletkę <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohhh... hał słit. Dzięki. Uwielbiam ją. :)

      Usuń
  9. Ja niestety jeszcze nie usuwalam nic z tej firmy,ale moze jak przylece to się tam wybierzemy;) i mi coś doradzisz.Jaskrawe kolory cieni są super;) Buzio

    OdpowiedzUsuń
  10. Kusi mnie Duraline, słyszałam o nim wiele dobrego, więc może w końcu się skuszę :)
    Bardzo ładny jest ten cień AMC Shine 141. Uwielbiam kolor żółty, a ten cień jest po prostu boski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten płyn jest baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo wydajny. W lato rzadko się maluję i kurczę nie wiem, czy ja go kiedyś skończę. A gdy stosuję go jako bazę pod makijaż, to mam wrażenie, że powieki są jakieś ciężkie. Hmm...

      Usuń
  11. Madziula są jeszcze dwie super produkcje Inglotowe, ale nie wiem czy Ci zdradzic?.... :)) Rozświetlacze w kamieniu oraz błyszczyki w słoiczku - dla mnie - BOMBA :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozświetlacze w kamieniu widziałam, ale na razie mnie nie kuszą, bo mam identyczne ze SLEEKa, natomiast błyszczole ze słoika mnie nie kręcą, bo nie lubię babrać paluchem :P chodzi jednak za mną od paru tygodni baza pod makijaż, wiesz coś na jej temat?

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz, pamiętaj, że nie przejdę wobec niego obojętnie. Jeśli prowadzisz bloga na pewno Cię prędzej czy później odwiedzę.
Jeśli jednak chcesz zostawić tu reklamę, czy inny spam, to wiedz, że nie ujdzie Ci to na sucho! ;)
M.