Kosmetyki od zawsze były moim małym bzikiem, jednak nie jedynym. Kolejnym, babskim uzależnieniem są zapachy - zapachy do domu.
Kiedyś już popełniłam tu zapachniste posty, np. TEN, albo TEN. Dziś więc kolejny raz pobazgrolę sobie na temat domowych zapachów.
Uwielbiam piękne, świeże aromaty, unoszące się w powietrzu, np. po tradycyjnym sobotnim sprzątaniu. Lubię także w ciągu tygodnia odprężyć się wieczorem przy dobrym filmie obejrzanym przy blasku zapachowej świecy, czy tealight'a, który ogrzewa zapachowy kominek. Pewnie myślicie sobie co za sknera, na prądzie oszczędza - i na pewno jest w tym ziarnko prawdy;) - jednak przede wszystkim odpowiada mi nastrojowy klimat, który daje ciepło żarzących się świec, świeczek czy świeczuszek... Mój jakże romantyczny mężczyzna zwie ten klimat "jak na cmentarzu", ale to tylko facet...
Dobrze, znów odbiegam od tematu. Wracając... do niedawna najczęściej używaną "maszyną do wytwarzania zapachu w domu" był kominek zapachowy ceramiczny, bądź żeliwny, do którego nalewa się wody, a dla aromatu dodaje się kilka kropli aromatyzowanego olejku, o różnorakich nutach zapachowych... można też wsypać kilka łyżek granulek nasączanych jakimś aromatem.
Od dłuższego czasu jednak sporym zainteresowaniem i wzięciem cieszą się urocze woski zapachowe, wyglądające jak minitarty do jedzenia - kuszą różnorodnymi kolorami, ale przede wszystkim przepięknymi kompozycjami zapachowymi.
Od dłuższego czasu jednak sporym zainteresowaniem i wzięciem cieszą się urocze woski zapachowe, wyglądające jak minitarty do jedzenia - kuszą różnorodnymi kolorami, ale przede wszystkim przepięknymi kompozycjami zapachowymi.
Osobiście znam jedynie tarty Yankee Candle, takie które wytwarzane są z naturalnych wosków, są nieszkodliwe dla zdrowia, a ich cena świadczy o tym, że to nie bujda.
Małe tarty można kupić niekiedy stacjonarnie (w Łodzi np. sklep Organique w Manufakturze - niestety ciągle mają braki - koszt ok. 7 zł). Najszybciej jednak można zaopatrzyć się w sieci. Ceny zaczynają się już od niecałych 5 zł - i wg mnie są grzechu warte;)
Jedna tartaletka wystarcza na kilka użyć. Ja zwykle spalam ją na ok. 5-6x. Wosk niepodgrzewany przez tealight'a zastyga. Ażeby się go pozbyć, można go wyskrobać - nie polecam, bo łatwo o zarysowanie kominka, albo włożyć na parę minut/godzin do lodówki/zamrażarki - wosk powinien w jednym kawałku wyjść bez problemu.
Ja takie zastygłe, ale jeszcze mające jakiś zapach wykorzystuje jako pachniuch do szafy, który wkładam między cichy.
Żywotność danego wosku można rozpoznać po zapachu - im mniej intensywnie pachnie zastygła masa, tym bardziej świadczy to o tym, że czas na nowy zapach;)
Małe tarty można kupić niekiedy stacjonarnie (w Łodzi np. sklep Organique w Manufakturze - niestety ciągle mają braki - koszt ok. 7 zł). Najszybciej jednak można zaopatrzyć się w sieci. Ceny zaczynają się już od niecałych 5 zł - i wg mnie są grzechu warte;)
Jedna tartaletka wystarcza na kilka użyć. Ja zwykle spalam ją na ok. 5-6x. Wosk niepodgrzewany przez tealight'a zastyga. Ażeby się go pozbyć, można go wyskrobać - nie polecam, bo łatwo o zarysowanie kominka, albo włożyć na parę minut/godzin do lodówki/zamrażarki - wosk powinien w jednym kawałku wyjść bez problemu.
Ja takie zastygłe, ale jeszcze mające jakiś zapach wykorzystuje jako pachniuch do szafy, który wkładam między cichy.
Żywotność danego wosku można rozpoznać po zapachu - im mniej intensywnie pachnie zastygła masa, tym bardziej świadczy to o tym, że czas na nowy zapach;)
Ciekawa jestem czy znacie/lubicie woski YC? Jaki zapach jest Waszym ulubionym?
Ja swojego ulubieńca przedstawię Wam w kolejnym poście, opisując najnowsze nabytki zapachowe;)
A może palicie coś innego... w swoich kominach? Czekam na newsy;))
Ściskam.
ostatnio kupiłam sobie kominek, ekstra sprawa:D
OdpowiedzUsuńi co w nim palisz?
UsuńJa do niedawna uskuteczniałam tylko tea lightowe pachnidełka, ale udało mi się wygrać dwa woski YC i właśnie czekam na paczuszkę ;) Czuję, że przepadnę. Wszystko to Twoje kominki? Kobito, podziel się :D Ja też właśnie w jakiś muszę się zaopatrzyć.
OdpowiedzUsuńA jakie zapachy wylosowałaś? Ciekawa jestem czy przypadną Ci do gustu?:)
Usuńuwielbiam jak w domu ładnie pachnie :)) świetny post.
OdpowiedzUsuńto tak jak ja;)
Usuńdziś chce jechać do manu po woski - jest jakiś wybór?
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia Paula:/
Usuńojej ojej jak ja lubię piękne zapachy
OdpowiedzUsuńa mnie jakoś woski nie wciągnęły:]
OdpowiedzUsuńSzczęściara;)
Usuńszczerze mówiąc nie mam nawet kominka w domu ;d
OdpowiedzUsuńserio?;)
UsuńJa też lubię piękne zapachy, dlatego jestem coraz bliżej tego żeby dać się ponieść YC szaleństwu :D
OdpowiedzUsuńWoski to najmniejsze zło z dobrodziejstw YC więc wydaje mi się, że można spróbować;)
UsuńJa się właśnie przymierzam do zakupu domku i tarty :)
OdpowiedzUsuńWięc na pewno o tym napiszę ;)
pozdrawiam! :)
To fajowsko;)
UsuńJa uwielbiam świeczki różne przeróżne, ale slużą mi one bardziej jako ozdoba ;) Nie mam w zwyczaju ich palić ;p
OdpowiedzUsuńCzasami, jak jakaś świeca mocno mi podpasuje zapachem to też mi szkoda jej podpalać:)
UsuńUwielbiam YC <3 :D
OdpowiedzUsuń(:
UsuńBardzo polubiłam te zapachy z YC :) A właśnie teraz jeden się pali, wchodzę na Twojego bloga a tu proszę post zapachowy :))
OdpowiedzUsuńno właśnie mój palący się kominek też mnie zainspirował do napisania tej notki;)
UsuńUwielbiam zapach tych czarnych YC!
OdpowiedzUsuńJeśli myślimy o tych samych czarnych to to i mój ulubieniec;))
Usuńuwielbiam zapachowe świece:))a mój facet jest tak samo romantyczny jak Twój:))pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAch Ci faceci...:)
Usuńmi najbardziej przypadły do gustu Bahama Breeze, Sweet Strawberry, Pink Sands i Red Velet. Mam też dużą Cherry on Snow, ale ta czeka na zimowe wieczory :)
OdpowiedzUsuńChyba żadnego z wymienionych przez Ciebie zapachów nie miałam, ale jeśli nadarzy się okazja obwącham wszystkie;))
UsuńWczoraj sie nim przygladalam ale kupiłam dwie świeczki YC wspaniale pachną
OdpowiedzUsuńŚwieczki też są fajne, ale ceny już mniej:/
Usuńostatnio mało bywam w domu, więc zapachy poszły nieco w odstawkę ale woski YC uwielbiam ! ulubiony to oczywiście soft blanket :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie przemawia do mnie ten kocyk - nie mówię, że jest brzydki, ale jakiś taki... dziwny;)
Usuńmam nadzieję, że już niedługo na jesienne wieczory sprawię sobie kominek i woski YC
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam;)
UsuńSuper sprawa z tymi kominkami/zapachami/woskami.... ale jakoś jeszcze na żaden się nie skusiłam.brrrr.. aż sama jestem w szoku ;P
OdpowiedzUsuńP.S póki co "współpracje" z zapachowymi świecami..
Spróbuj Madzik, nie pożałujesz;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńoj, nie :) jestem rybką :) rakiem był mój były i pasowaliśmy do siebie idealnie, więc raki to moje bratnie dusze ;) a co? :D Ty jesteś raczkiem? :D
OdpowiedzUsuńRak właśnie ze mnie, a raki lubią Ryby:) i Barany:)
Usuńja lubie YC. november rain moj ulubiony. ale kocham jeszcze Kringle Candles - ten sam czlowiek je wymyslil:) i tez robia robote. polecam
OdpowiedzUsuńAnka
a ja wole palić granulki zapachowe to świetna konkurencja dla wosków,ale woski też uwielbiam np.te z misiem,biała gardenia ,zapach bzu,a wy co lubicie palić
OdpowiedzUsuń