piątek, 9 grudnia 2011

Welcome back :)

Jak ja uwielbiam PIĄTKI :)
Banan na twarzy od samego rana! (mimo telefonicznej pobudki o 7:30 w NOCY - o zgrozo! przez Pana Kuriera).
Piątki zawsze rozpoczynają weekendy = błogie lenistwo, spotkania ze znajomymi, nadrabianie zaległości telewizyjnych i tak dalej i tak dalej:)

Ten tydzień zleciał mi bardzo szybko, a to za sprawą wielu sprawunków, zadań, obowiązków, które miałam wyznaczone.

Na początku tygodnia udało mi się zaliczyć IKEĘ.
Bardzo lubię ten sklep, ich nieskomplikowane rozwiązania meblowe i akcesoriowe. Zawsze w koszyku znajdzie się coś, czego nie miałam na liście, bo te kolorowe różności ciągle krzyczą do mnie z półek - MADZIA WEŹ MNIE ! No to co mam zrobić? Przecież nie zostawię ich na pastwę losu:)
Tym razem poza paroma rzeczami stricte do domu (które pokażę niebawem) zaciekawiło mnie COŚ, zupełnie nie kojarzącego się z IKEĄ:


Kształt, a także kolorystyka doskonale pasować będzie mi do łazienki, więc skusiłam się na "delikatny" balsam do ciała, o ciekawym, świeżym zapachu, trudnym do określenia. Jest go aż 500 ml, a za cenę ok. 8 zł, sądzę, że to dobry deal.
Używam go od wtorku. Niewiele zatem mogę powiedzieć - tytułem wstępu, to może tyle, że ma fajną, rzeczywiście delikatną konsystencję, szybko się wchłania . Ale... gdy rano się nim wysmaruję nie czuję tego zapachu po paru godzinach na skórze (w przeciwieństwie do innych balsamów, m.in. z Avon-u). Zobaczymy jak moja skóra stanie się "delikatna" po dłuższym użytkowaniu. Na chwilę obecną nie chcę go skreślać od tak...

Udało mi się także w tygodniu odwiedzić jedną z mniejszych drogerii kosmetycznych. Coraz rzadziej można spotkać takie małe sklepiki, niestety giną one pośród Rossmanów, Superpharm, itp. Choć może to tylko moje osobiste wrażenie, gdyż w moich okolicach taki sklep to zjawisko.
Przechodząc do meritum - znalazłam tam:


Lakiery VOLARE po 2 zyle. Żal nie brać. Nie znam marki, ale po pierwszych próbach, <nie zapeszając>, mam czwarty dzień na paznokciach ten malinowy i zachowuje się bardzo przyzwoicie. Kolejna rzecz to DERMACOL - bardzo kryjący, ciężki, mocno napigmentowany podkład/kamuflaż, który również może być traktowany jako korektor.
Z tym produktem trzeba być BARDZO ostrożnym, bo można sobie zrobić krzywdę. Nałożony bez jakiegokolwiek kremu daje efekt okrutny. Mam już jeden taki, który kupiłam w okresie letnim. Na obecną chwilę jest za ciemny i nowym kolorkiem został nr 213 do cery normalnej-ciepłej. Może w weekend znajdę chwilę, by wgłębić się w temat tego kosmetyku,
jak i innych, które goszczą się w mojej kosmetyczce.
Dość obszerną recezję, a także "instrukcję obsługi" przedstawiła U-tubowiczką MissHeledore, na swoim kanale You Tube. Nie wiem, czy wolno mi zamieszczać bezpośrdenie linki, toteż nie ryzykuję. :)

Obecnie odliczam czas do zakończenia dnia pracy i obmyślam zajęcia na weekend. Chcę m.in. przyozdobić swe mieszkanko na "świątecznie", by poczuć Magię Świąt :) nie omieszkam podzielić się fotkami, gdy dopnę wsio na ostatni guzior.

Miłego weekendu :)

eM.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz, pamiętaj, że nie przejdę wobec niego obojętnie. Jeśli prowadzisz bloga na pewno Cię prędzej czy później odwiedzę.
Jeśli jednak chcesz zostawić tu reklamę, czy inny spam, to wiedz, że nie ujdzie Ci to na sucho! ;)
M.