Jak zwykle niesystematycznym krokiem weszłam w maj. Mój kwiecień był długi, intensywny i w sumie cieszę się, że już się skończył. Koniec kwietnia uraczył Nas masą drogeryjnych zniżek, z których odrobinę skorzystałam, ale teraz czas przedstawić faworytów minionego miesiąca.
Tym razem grono skromne, ale to przecież nie ilość się liczy. Szczerze niełatwo było mi wytypować kandydatów tak, by nie dublować ulubieńców, którzy byli już publikowani. Chyba na starość zrobiłam się monotonna.
Na pierwszej pozycji uplasowała się dwufazowa odżywka bez spłukiwania z nawilżającej serii Moisture polskiej marki Chantal. Kosztuje nieco ponad 10 zł, ułatwia rozczesywanie włosów, łatwo się ją aplikuje, a na dodatek tak niesamowicie pachnie (coś jakby owocowa Hubba Bubba).
Kolejne miejsce przypadło lajnerowi L'Oreal. Produkt ten zakupiłam dokładnie w maju 2012 i do dziś spisuje się u mnie bez zarzutu. Nie wysechł, jest kremowy, tak samo jak na początku (niekiedy dodaję Duraline z Inglota, by go rozwodnić). Nie podrażnia, nie ściera się, jest wydajny (została mi jeszcze ok. 1/3 opakowania. To było dobrze zainwestowane 18 zł!
Lajner miał w zestawie pędzelek, jednak wg mnie nie ułatwia on
aplikacji. Sama zwykle nakładam jednym z poniższych trzech pędzli,
wymiennie.
Na ostatnim miejscu, ale wciąż na podium są chusteczki do demakijażu z płynem micelarnym Cleanic. Świetnie sprawdzają się w podróży, albo wtedy, gdy zmycie demakijażu jest takim wyczynem, jak zdobywanie Mount Everest :) Fajnym rozwiązaniem jest plastikowe zamykanie (a nie ten odklejający się rzepek). Skóra po demakijażu dobrze oczyszczona, nie jest podrażniona, a o to w tym chodzi.
A na deser... dosłownie i w przenośni przedstawiam niekosmetycznego ulubieńca - sorbet z malin - niebo w gębie. Dostępny w sieci sklepów Aldi za niecałe 8 zł. Przepyszny!
A Czytaczki jak spędziły majówkę?
Pozdrowienia!
Pozdrowienia!
a więc trzeba je wypróbować ;D
OdpowiedzUsuńŚliczne te Twoje kreseczki na powiekach :) a deser? ymmm już mi ślinka leci :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Iva :)
UsuńSuper te chusteczki do demakijażu, o takich jeszcze nie słyszałam. :)
OdpowiedzUsuńMuszę sobie koniecznie kupić taki "złamany" pędzelek do lajnerów;)
OdpowiedzUsuńJolu, szczerze polecam, złamańcem najwygodniej ;)
UsuńTen lajnerek fajnie na oczach wygląda :) niestety nie mam na tyle wprawnej rączki, żeby kombinować z kreskami. Wolę klasycznie, kredkę :D jak nie wyjdzie, to rozetrę i wciskam, że tak miało być ;)
OdpowiedzUsuńMoje kreski też nie są idealne, może kiedyś się nauczę :)))
UsuńMajówka nie wypaliła, ze względu na pogodę, niestety. Jak na złość dzisiaj się rozjaśnia...Chusteczki Cleanic też lubię :)
OdpowiedzUsuńTo złośliwość rzeczy martwych, łączę się w bólu (:
UsuńDziękuję :) Mam nadzieję, że na Boże Ciało będzie ładniejsza :)
Usuńmuszę się w takie chusteczki zaopatrzyć, bo ostatnio co chwila gdzieś :)
OdpowiedzUsuńpokusiłaś mnie i ja się pocieszam, że jutro już poniedziałek ;p
Czuj się rozgrzeszona, w przedponiedziałki można grzeszyć ;)))
Usuńno to grzeszę na całego ;p a jutro będę na rowerku śmigać z 20 kilometrów ;p
Usuńbardzo fajnie wyglada ta odżywka
OdpowiedzUsuńA jeszcze fajniej pachnie ;)
Usuńkreski wyglądają świetnie :) ten sorbet malinowy apetycznie wygląda :)
OdpowiedzUsuńSorbet nie dość, że apetycznie wygląda, to jeszcze lepiej smakuje ;) Polecam!
UsuńKreski rewelacja! Najbardziej zainteresowała mnie odżywka do włosów, a szczególnie jej zapach :)
OdpowiedzUsuńŻałuję, że nie mogę Ci zaproponować potarcia strony w celu poznania zapachu :D
UsuńPrzepięknie robisz kreski! :-)
OdpowiedzUsuńDzięki, dobrze, że nie widzisz ich z bliska :D
UsuńTanie kosmetyki też mogą być dobre. Gdyby te drogie były niezawodne, to, jak ktoś powiedział na antenie TV, Mick Jagger nie miałby zmarszczek.
OdpowiedzUsuńBardzo mądrze prawisz! :)
UsuńJa też używam pędzelka z Ecotools. A co do majówki, to najpierw grilla robiliśmy w domu - dosłownie, bo pogoda była kiepska, następny dzień na majówce miejskiej (wyprzedawałam swoje rzeczy na targu) a 3.05 grill w domu ale na tarasie :)
OdpowiedzUsuńTeż zaliczyłam dosłownie domowego grilla, lepszy rydz niż nic jak to mówią :D
Usuńhej od jakiegoś czasu śledzę twojego bloga, a najbardziej interesują mnie wpisy na temat koloryzacji włosów, gdyż sama farbuję się na blond, mam więc pytanie czy używałaś kiedykolwiek farby w piance z loreala sublime mousse ??? Bo mnie korci na nią, parę opinii jest dobrych, jednak ogólnie to bardzo mało na temat tej farby w internecie :( a ty co o niej myślisz ????
OdpowiedzUsuńpozdrawiam gosia
Hej Gosiu, powiem Ci szczerze, że sama nie próbowałam takiej pianki i z moich blond doświadczeń na moich włosach farbami, które dają mi oczekiwany efekt są farby Garniera - Color Naturals Creme, Nutrisse Creme oraz Color Sensation - wszystkie z odcieni superrozjaśniających. L'Orealowskie farby po prostu nie rozjaśniają jednolicie mojego odrostu tak, jakbym sobie tego życzyła. Ale mówię tu na przykładzie moich włosów, mojego odrostu, mojego pigmentu, wcześniejszych doświadczeń, tego "co mama w genach dała". Co u Ciebie sprawdzi się najlepiej dowiesz się tylko poprzez metodę prób i błędów, bo włosy każdej z Nas są inne, nawet jak z pozoru mogą się wydawać takie same ;)
UsuńBuziak.
dzięki za odpowiedź, ja też z doświadczenia wiem, że loreal słabo rozjaśnia, ale wydaje mi się że najmniej niszczy włosy... ? Natomiast świetny efekt dają joanna i wellaton, widziałam również u Ciebie, ale czy nie niszczą zbytnio włosów ? Gdzieś czytałam że wellaton działa prawie tak jak rozjaśniacz...a ja mam złe przygody sprzed lat z rozjaśniaczami ;P
UsuńKochana, kreseczki piękne :)
OdpowiedzUsuńP.s u mnie majówka iście grill'owo ;)
To też zacnie Madzik! :)
Usuńsuper oczka:) a majóweczkę nad morzem:)
OdpowiedzUsuńAle Ci fajnie! :)
UsuńCudownie wyglądasz na tym środkowym zdjęciu z kreskami :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasik, próby robię :)))
Usuńfajnie tutaj u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńDzięki, a Ty masz super nick! :D
Usuńzapraszam do mnie na bloga gdzie zgromadzone są rozdania makijazowe i kosmetyczne: http://rozdaniaikonkursy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam do obserwowania, będziesz na bieżąco z konkursami ;)) Możesz też napisać w sprawie wstawienia twojego linku ;)
bardzo ładne kreski. Ja się bez nich nie ruszam z domu, chociaż zwykle robię je linerem w płynie. Ale o tym z loreal wiele słyszałam i jestem coraz bliżej skuszenia się na zakup ;)
OdpowiedzUsuńtakie chusteczki to absolutny must have na codzień :)
OdpowiedzUsuńLubię wszelkie tego typu chusteczki :)) dodaję do obserwowanych. Coś długo nie aktualizowałaś bloga ;) czekam z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńdeserek marzenie :)
OdpowiedzUsuńNo nie wlasnie zaraz prze Ciebie pojde po lody! Pysznie to wyglada! Ja polecam eyeliner marki Bell u mnie sie rewelacynie sprawdza bo naleze do tych co na bakier z make up a latwiutko zawsze wszystki mi wychodzi i odziwo rowno :P Pozdrawiam ! :) i lece zrobic wieczorny deser
OdpowiedzUsuńChusteczki do demakijażu są super.
OdpowiedzUsuńBardzo lubie ten eyeliner z Loreal:)
OdpowiedzUsuńmoja kobieta tez to uzywa!
OdpowiedzUsuń