Ostatnią koloryzację przeprowadzałam 26-01-2012 r. "zdrową farbą" Color&Soin. Efekt był w porządku, ale odniosłam wrażenie, że przez miesiąc zrobił mi się dość duży odrost.

Rytualnie, co miesiąc sięgam po coraz to nowsze "wynalazkowe" farby
drogeryjne, szukając złotego środka, z którym mogłabym zaprzyjaźnić się
na dłużej:)
Tym razem padło na: Garnier - COLOR SENSATION intensywny trwały krem koloryzujący - 110 Diamentowy superjasny blond. za 12.90 szt. w rossmannowskiej promocji:)

Po upływie 25 minut zauważyłam, iż odrost wciąż jest pomarańczowy,a nie "ultrajasnoblondowy", natomiast cała długość włosów (gdzie farbę nałożyłam dosłownie na 10 min, dla ujednolicenia całych włosów) dlatego wydłużyłam okres trzymania farby na głowie o kolejne "parę minut".
Dziwnym trafem odrost nie jaśniał,a pasma włosów wpadały w błękit - sądziłam, że to się zmyje:))
Niestety tak się nie stało...
Po zmyciu farby okazało się, że nie jestem już blondynką, tylko BLUEnetką:))) gdzie odrost przy tym wydaje się być zrudziały :(
Dziś mija 5 dzień od farbowania, 5 mycie włosów... modlę się o spranie tak intensywnego efektu "płukanki", mam nadzieję, że me prośby zostaną wysłuchane...<prosi>
Gdyby nie patrzeć na czubek głowy cała długość włosów nie wygląda tragicznie...
Na zakończenie mały mix z moim nowym KOLOREM z różnych perspektyw i świetle sztucznym i dziennym.
Nie od dziś farbuje włosy... kiedyś "wypadek przy pracy" doprowadził do koloru zielonego, dlatego też ten delikatny niebieściutki, to dla mnie pikuś:) przynajmniej bluza w paseczki mi się ładnie komponowała, hehe:))
Wiadomo:
Em.