poniedziałek, 24 czerwca 2013

A na paznokciach... soczysta limonka z Lovely

Wraz z rozpoczęciem kalendarzowego lata, przyszła wena... Dziś będę ględzić o jednym z ulubieńców do paznokci. A dlaczego?

Wydaje mi się, że jeśli dany kolor lakieru w ciągu miesiąca pojawia się na moich paznokciach więcej niż 2x to musi coś oznaczać :)
Limonkowy lakier Lovely zakupiłam na wyprzedaży -40% w Rossmannie, za nieco ponad 3 zł, zaś jego tradycyjna cena nie przekracza 6 zł. Produkt ma pojemność 8 ml. 

Lakier utrzymuje się u mnie ok. 3-4 dni, jego aplikacja nie jest trudna, jednak, gdyby pędzelek był szerszy wcale bym się nie obraziła:)

Połączenie dwóch najmniej lubianych przeze mnie kolorów na paznokciach, tj. zieleni i żółci podbiło moje serce:)

Niestety te zdjęcia nie oddają w pełni piękna tej limonkowości i soczystości, ale wierzcie mi na słowo:)


 Wystąpili:
  • tradycyjnie jako base coat - odżywka 8w1 Eveline
  • Lakier Lovely
  • top coat - (wysuszacz i utwardzacz) Quicken - Nail Tek

Co Wy dziś macie na pazurkach?

 Miłego tygodnia;)

PODPIS

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Szybkie zakupy w H&M - tylko dla butoholiczek;)

Na szybcika, bez ładu i składu chciałam Wam pokazać moje dzisiejsze, spontaniczne zakupy w H&M.
Po co? 
Bo uważam, że atrakcyjność cen i masa żywych kolorów może zachęcić niejedną z Was do poczynienia zakupów - ciekawych cichobiegów;)
Nie miałam jeszcze butów z H&M, bo zawsze te, które mi się podobały kosztowały powyżej 100 zł, a za tę cenę mogłam kupić coś o wiele lepszej jakości w sklepie obuwniczym, a nie w sieciówce.
Zobaczywszy jednak kłującą w oczy, czerwoną metkę stwierdziłam, że aż żal nie spróbować pochodzić w butach z tego sklepu - choćby miał to być jeden sezon.
Co kupiłam?
Piękne lazurowe baleriny - bardzo lekkie i mięciutkie, jak łapcioszki, jednak podejrzewam, że przy nagłej ulewie mogę wracać na boso.

Druga para to coś jakby lordsy - takie papcie milorda:) jeszcze tylko brakuje mi szlafroka z satyny i chustki przewiązanej pod szyją (jakoś tak mi się kojarzą te buty) - jednak ich kolor (różo-fiolet) oraz ozdobny czubek - bardzo przypadł mi do gustu - opalona stopa wygląda zacnie;) Nie wiem czy moje specyficzne stylizacje będą współgrać z tymi burżujskimi balerinkami, ale jestem dobrej myśli.
Te buty, zrobiły na mnie także wrażenie w związku z ich jakością - mimo iż na metce widać napis mejdinczajna - zdają się być solidne i wróżę im długą przyszłość:))
Jeśli chodzi o wybór (na przykładzie łódzkiego sklepu w Manufakturze) był spory. Lordsy były tylko w jednym kolorze, zaś baleriny można było dostać także w kolorze limonki, soczystej zieleni, neonowe lakierkowe i sama nie wiem co jeszcze, bo musiałam uciekać przed nieodpartą chęcią sięgnięcia po trzecią parę;))

 Czy któraś z Was planuje wycieczkę do H&M? 
Dajcie znać co upolowałyście;)Co w ogóle sądzicie o butach z sieciówek?
PODPIS

środa, 12 czerwca 2013

3xU, czyli zakupy internetowe - Allegro, MintiShop...

3xU? Uzależniające, ulubione, udane zakupy w sieci - tak gwoli wyjaśnienia.

Ostatnio wspominałam coś, o tym, że "żadnych zakupów", "omijam Rossmanna szerokim łukiem", jednak nie wykluczałam zakupów internetowych.
Te niepozorne zakupy są chyba jeszcze gorsze niż stacjonarne buszowanie po drogeriach. Najgorzej, jak dany sprzedawca ma wiele interesujących rzeczy i do koszyka wrzucam wszystko jak leci, a będąc przy internetowej kasie, łapię się za głowę i robię czystki w e-koszku. 
Tym razem było tak samo. Zaplanowałam sobie zakup 3 minutowej odżywki z Aussie, jednak w tej amerykańskiej, fioletowej wersji, (bo jednak różni się od wersji wypuszczonej dla PL, czy UK - planuję o tym notkę niebawem) no ale skoro Pan Sprzedawca z Allegro kusi innymi zagranicznymi dobrociami, to jak żyć?
Co prawda zachowałam umiar, sięgnęłam po rzeczy, które chciałam przetestować, może przejdę do rzeczy...
Odżywka Aussie koszt 20,99 zł
*bo się skończyła...
Termoochronny spray do włosów Tressemme (wersja USA) - 19,99 zł
* co z tego, że nie skończyłam jeszcze tego poprzedniego sprayu tej samej firmy tylko w wersji z Wielkiej Brytanii - będzie na zapas.
Wysuszacz Sally Hansen - 13,75 zł
*co z tego, że w ciągu 3 ostatnich miesięcy przetestowałam już 3 produkty tego typu...
Lakier do paznokci Orly - 12zł
*następny lakier? Serio?
***
Złe mocne przyciągnęły mnie do nieznanej mi wcześniej drogerii internetowej. Złe moce - tylko dlatego, ponieważ e-półki uginają się tam od przeróżnych, zwykle niedostępnych w Polsce marek, a niestety taka jestem, że im bardziej nie mogę czegoś mieć, to tym bardziej to chcę - też tak macie?
W Minti szarpnęłam się na:


A z bliska:
Żelowe linery do kresek, w ciekawych elektryzujących kolorach firmy Technic, w cenie 7,90 szt.
*dzięki KosmeFreak'u, że przez Ciebie zapragnęłam mieć ten kobalt;))
Paleta 12tu, neutralnych cieni SunKissed w cenie 10,90 zł
*moja enta paleta, entych cieni, w entych kolorach nude - powinnam dać sobie w twarz, no ale czyż te kolory nie są przepiękne?
Bronzer Honolulu marki W7 - 13,90 zł
* piąty bronzer w moim składziku w przód, czy w tył nie robi różnicy, z resztą zawsze chciałam go spróbować...
Dabur,Vatika - migdałowy krem do pielęgnacji włosów, w cenie 12,99 zł
*Coś dla włosów, coś nowego - mało mi :/...
 Powiem Wam, że czasami sama do siebie nie mam siły i słów - ponosi mnie, okej, ale każdy ma jakiegoś bzika, jedni palą papierosy inny nałogowo kupują kosmetyki, kto będzie zdrowszy?
To se wymyśliłam wymówkę:)))

Ostatnią z rzeczy, najbardziej upragnioną, wymarzoną i wyczekiwaną był pędzel zaprojektowany przez Panią Czapmanową - Real Techniques - Stippling Brush. Bardzo się cieszę, że po pierwsze mogę odhaczyć kolejną pozycję z mojej wishlisty, którą pokrótce, w miarę możliwości sobie realizuję, po drugie - nie sądziłam, że pędzel może zdziałać takie rzeczy, a po trzecie... to już Wam więcej nic nie powiem, czekajcie na recenzję:))
Koszt tej zabawki - obecnie 44,01 zł.
Te zdobycze potraktuję jako przedwczesny, osobisty prezent urodzinowy. Myślę także, że na dzień dzisiejszy najlepszym rozwiązaniem dla mnie byłoby odciąć sobie kabel od Internetu, chodzić w ciemnych okularach, koło sklepów z kosmetykami i być obojętną na wszystko - jednak niestety dobrze wiem, że jest to niemożliwe. W planach mam jeszcze parę NIEZBĘDNYCH kosmetyków aptecznych, a potem? Wydaję mi się, że do końca roku mam spokój z pokusami, bo tych wszystkich dupereli, czy to kolorówka, czy pielęgnacja mam po kokardki i już mi nic NIE POWINNO być potrzebne do przetrwania;)

nieCHĘTNIE przeczytam o Waszych ostatnich zakupach w sieci? Często je robicie? Co lubicie kupować online?

xoxo
PODPIS

poniedziałek, 10 czerwca 2013

A na paznokciach... truskawki z bitą śmietaną?

Czy ktoś, tak jak ja cieszy się z rozpoczęcia sezonu na truskawki? Pomijając fakt, że trzeba za nie zapłacić jak za zboże, a smak nie przypomina jeszcze do końca, tych prawdziwych, polskich owoców, to i tak sięgam po nie przy każdej nadarzającej się okazji.
Jeden z truskwakowych deserów zainspirował mnie nawet do stworzenia zdobień na paznokciach.

Główny kolor jest może bardziej różowy, niż czerwonotruskawkowy, ale gdy do truskw, dodamy śmietany to wychodzi róż - i już:)

Lakierem bazowym jest Sally Hansen No Chip 10 Day - już przy pierwszej warstwie daje mega krycie, a przy tym szybko wysycha. Szeroki pędzel także ułatwia mani.
Do zdobień wykorzystałam lakier z cienkim pędzelkiem. Nieskomplikowany wzór polegał na odciskaniu pionowych pasów, nieregularnie, wręcz niedbale, co dało efekt jakby właśnie tych truskaw, ociekającyh bitą śmietaną - albo po prostu poniosła mnie wyobraźnia;)
 Wystąpili:
- lakier do zdobień Nail Art, w kolorze białym od Golden Rose,
- biały lakier GR, serii Classics,
- SH, nr 77 Certainly Cherry,
- Essie Got 2 Go (utwardzacz, wysuszacz).

Truskawki polecają się także do tiramisu:) Deser poniżej w wykonaniu mej Mamy:) Pychota!
Miłego tygodnia.
Całuski.

PODPIS

czwartek, 6 czerwca 2013

Koloryzacja Wellaton 12/1 bardzo jasny popielaty blond

Nic tak nie poprawia babskiego humoru jak nowa fryzura. Może akurat w moim przypadku nowa fryzura to pojęcie względne, jednak odświeżenie koloru, a przede wszystkim pokrycie odrostów, to zauważalna zmiana.
Ostatnie odrosty pokrywałam ok. 20 kwietnia farbą Garnier Color Sensation 111, zaś majowe w zeszłym tygodniu, przy pomocy farby Wellaton 12/1 - bardzo jasny popielaty blond, której bardzo, bardzo dawno nie używałam i żałuję, że tak długo zwlekałam.

Farbę zakupiłam chyba w Rossmannie za ok. 10 zł. W skład zestawu wchodzi krem koloryzujący, emulsja aktywująca, rękawiczki, instrukcja, a na deser serum z prowitaminą B5, które zapachem do złudzenia przypomina mi moją ukochaną odżywkę Aussie 3 min miracle, w tej wersji w fioletowym opakowaniu z USA.

 Dla zainteresowanych skład (można powiększyć fotkę, klikając w nią:)
 Obietnice producenta:
Farbę trzymałam na odrostach ok. 30 min + 5 min. na całej długości włosów (bez końcówek) + 5 min. malaksowania

Mój odrost:
Włosy po farbowaniu:
Przygotowałam się wyjątkowo sumiennie do tej koloryzacji,by uchwycić efekty przed i po:
Przy sztucznym świetle kolor na zdjęciach wpada w typową brzydką żółć, na szczęście w naturalnym oświetleniu, to ładny, blond kolorek, którego dawno nie miałam. Odrost został pokryty równomiernie, nic się nie odcina (choć na zdjęciach niektórych widać niebieskie refleksy, ale to wina niebieskiego szamponu, który szybko się wypłukuje).

Myślę, że farba i efekty jakie nią uzyskałam są naprawdę niezłe - jak na moje potrzeby i wcześniejsze doświadczenia.
Ze względu na cenę, dostępność, jakość produktu oraz tą pięknie pachnącą maskę po koloryzacji Wellaton zasługuje na ocenę 5/5 w moim osobistym rankingu i na bank wrócę do niej nie raz;)
___

A czy koleżanki blondynki znają tę farbę? Jakie są Wasze spostrzeżenia dotyczące koloryzacji nią?
 Pozdrowionka i do napisania.
PODPIS

niedziela, 2 czerwca 2013

Majowy fotomix vol. 6...

Hej.
Podsumowując osobiste zakończenie miesiąca, tygodnia i długiego weekendu skleciłam dziś kolejną część fotomixu. Enjoy:)
 ___
Majówka vol. 2 - to nie lada gratka. Długie weekendy są super - postanowiliśmy to odpowiednio uczcić. Nie ma to jak spędzanie czasu na leżingu, plażingu i smażingu.
  • Leżing - z Fifą i SIMSami ♥
  • Plażning - hmm... nie chcieliśmy jechać nad rzekę - rzeka przyjechała do Nas :D
  • Smażing, - a i owszem - kiełba niczym z girll'a na patelni, a co sobie będziemy żałować;)

W sumie rzeczy powinnam zacząć od początku maja...Gdy tylko zaświtało słoneczko postanowiłam się odpowiednio do okazji przygotować...
Gdy tylko pierwsze słoneczne promienie się wychyliły, ładując moje baterie, życie stało się bardziej kolorowe... Warzywa i owoce coraz smaczniejsze, a osobisty ogródek ziołowo-kwiaciarniany zaczął cieszyć oko.
Dbając o to, by się nie przewitaminizować, jedzonka były jak najbardziej urozmaicane;) 
*serdecznie polecam Babkarnię w Łodzi - palce lizać:)
Ale ileż można o żarciu gadać... W maju uroczym wydarzeniem były promocje w drogeriach kosmetycznych - jako, że zależało mi na kupnie paru rzeczy...
... kupiłam sobie najszybsze cichobiegi w całym sklepie i pognałam - wiecie gdzie ;) Jak skończyły się te zakupy też wiecie (prawie wszystko) - byłam tam 4x - i w czerwcu zamierzam jeździć okrężnymi ścieżkami, by nie wejść do TEGO sklepu.

Uwieńczeniem tego miesiąca były moje imieniny. Zakręciłam sobie loka i świętowałam ;) Lubię maj, a Wy? :)
Mam nadzieję, że Wasz MAJ, był równie udany. Chętnie dowiem się jak go spędziłyście.
Ale wiecie że w czerwcu powinno być jeszcze fajniej?
__
Dobranoc, albo dzień dobry...
Pozdrawiamy mocno - Ja i moja Pomocna Dłoń:)

PODPIS