niedziela, 31 marca 2013

Święta wielkanocne 2013 w obiektywie...


Witajcie,
zapewne zdajecie sobie sprawę, że będę monotematyczna, jednak bieżące wydarzenia, a także sprzyjająca aura zainspirowała mnie do skomponowania tegoż posta;)


Słów za wiele nie trzeba... myślę, że bardziej wylewna będę po świętach, tymczasem życzę nieustająco spokojnych, rodzinnych chwil,a jutro mokrego.. wiecie czego;)
Ściskam.
PODPIS

sobota, 30 marca 2013

Jajeczny post...

Hej ho, wszystkim Babeczkom i nie tylko, życzę przepięknych świąt, przepełnionych radością i miłością, spędzonych w gronie bliskich.


PODPIS

niedziela, 24 marca 2013

Foto mix vol. 3 z ostatnich tygodni...

Hej ho:)
Dziś już trzecia część miksu zdjęć z ostatnich tygodni. Jak zwykle podzieliłam je na trzy kategorie trochę gotowania, sposób na nudę oraz chwila relaksu.

Kuking - część menu zapewne widziałyście w poście ze śniadankami, po prawej stronie parę potraw obiadowo-kolacyjnych, typu "kuciak na oto", pieczona noga + ryż z warzywami, a na deser babeczki z kawałkami czekolady - niestety niektóre z nich wyszły czosnkowe - nie wiem co jest tego przyczyną, ale nie podam Wam przepisu, bo to ściśle tajne:D

Nudzing - jako, że nie potrafię sobie zrobić zdjęcia, gdy leżę na kanapie i piszę posta, postanowiłam Wam w tej części zaprezentować m.in.:
  • urocze buciki w moim stylu ;) 
  • metamorfozę "stroika" na ławę, urywek nowego ubranka dla bloga - co o nim sądzicie? (coś w typie blog ma ospę:) 
  • fiołek - tak - ten sam z postu o słodkopierdzących ozdobach do domku <klik> - odechciało mu się żyć :(
Uwieńczeniem jednego z tygodni była niedaleka wycieczka do Manufaktury na belgijskie frytki (na fejsbuku zapraszali do nowej restauracji) - na miejscu okazało się, że owe miejsce jest w trakcie budowy - tak więc, tego kto napisał ten post na fejsie serdecznie pozdrawiam - środkowym palcem:)
Relaksing - najprzyjemniejsza strefa, którą celebruję w blasku świec i smakowitych trunków. Na dokładkę:
  • nowa gra planszowa ZAŁÓŻ SIĘ - kupiona z poleceniem Oli - mega zabawa - polecam. 
  • "Wdówki futbolowe" - świetna lektura dla Babek, które hodują w domu potwora, oglądającego wszelkiego rodzaju mecze piłki nożnej (z resztą nie tylko) - autorka - Karolina Macios - umila mi każdą podróż komunikacją miejską za sprawą tej książki - śmieję się sama do siebie:))
  • Nowy zapach wosku YC - jeśli ktoś lubi zapach taniego, cytrynowego kremu do rąk, w połączeniu z cifem, to gorąco polecam. Nauczka na przyszłość - nie radź się faceta w sprawie zapachów do domu.
Mam nadzieję, że Wasze ostatnie tygodnie były równie kolorowe:) 
Mnie nie pozostaje nic innego jak przygotowywać się do Świąt lepiąc ?! zająca :)

Całuski.

piątek, 22 marca 2013

Parę nowości - zdobycze online, Ikea, Rossmann...

Między spoglądaniem w TV na jakże ekscytujący mecz, a czytaniem świetniej książki pt. "Wdówki futbolowe" postanowiłam napisać Wam parę słów.
Moje ostatnie łupy - z Ikei - oraz parę rzeczy zamówionych online i jeden nabytek z Rossmanna.
Do Ikei weszłam tylko na chwilę, przeze wszystkim po stojące lusterko(29,90 zł), które od dawna mi się bardzo podobało.
Nie mogłam przejść obojętnie obok stoiska ze świeczkami - tym razem padło na wybór wielgaśkiej, bardzo ładnie pachnącej porzeczkami i jeżyną (9,90).
Zakupiłam także komplet najzwyklejszych firanek, z których jestem bardzo zadowolona (niecałe 16 zł 2szt), pojemnik do drążka w kuchni (1,99 zł), rolka do czyszczenia ciuszków, bo poprzednia mi zaginęła w akcji (2,39 szt.).
___

Na Allegro zaopatrzyłam się w nowy tusz do rzęs L'Oreal Telescopic w cenie ok. 25 zł z przesyłką.
Bardzo lubię cienkie, silikonowe szczoteczki - tusz naprawdę fajnie wydłuża rzęsy.
Kolejno, błądząc w dziale urody, poszukiwałam termoochronnego spray'u do prostowania włosów. Bardzo dobrą notą na wizaż.pl cieszył się spray z TRESemme. Znalazłszy go w sieci, wzięłam z całą rodzinką kosmetyków serii Thermal Recovery - czyli do włosów zniszczonych gorącem (lokówki, prostownice, suszarki) - szampon i maskę + spray. Nie powiem na razie nic więcej poza tym, że zapach jest dla mnie świetny:)

Następnie, w Dniu Kobiet, w kilku internetowych drogeriach Panie mogły skorzystać z darmowej wysyłki - Ja - Pani -skorzystałam i zamówiłam podkład Pierre Rene Skin Balance - długotrwale kryjący - w cenie 20.99 zł.
Wisienką na torcie dosłownie i w przenośni jest niedawny zakup podkładu Max Factor Facefinity 3w1 z SPF 20 w rossmannowej promocji 49,90 zł. 
W kwestii kosmetycznej podczas postu mówiącego o zakupach nie chciałabym się rozwodzić na temat działnia w/w produktów. Jeśli jednak chciałybyście poznać moją opinię na temat, któregoś z tych kosmetyków dajcie znaka na dole.
Jeśli jednak nie dacie mi znać - ja i tak niebawem napiszę o tych paru produktach, bo mają spore szanse, by pretendować do tytułu moich osobistych Kosmetyków Wszech Czasów. :)))
Udanego weekendu.
xoxo
eM.

środa, 20 marca 2013

Farbowanie - BIOKAP - 10.0 - złoty bardzo jasny blond

W ostatni weekend przypadł czas na kolejne farbowanie. Tym razem do testów wzięłam farbę BIOKAP 10.0 - złoty bardzo jasny blond, którą wygrałam w konkursie Biokap, o którym dowiedziałam się na fanpejdżu strony - o tu <klik>oraz poprzez bloga tej marki <klik>.
TROCHĘ TEORII:
Farba Biokap jest apteczną, naturalną farbą bez amoniaku, dostępna tylko w aptekach. Jej koszt to ok. 40 zł. Dla przykładu w Łodzi 9 aptek (wg strony internetowej) ma tę farbę w sprzedaży.Inne lokalizacje możecie sprawdzić na stronie biokap.pl <klik>
Na stronie internetowej producenta kolor, na który się zdecydowałam przestawiony jest jako bardzo, bardzo jasny blond - pudełko jednak sugeruje bardzo nienaturalny kolor, wpadający wręcz w rudość...
Dla zainteresowanych skład:

Zacznę może od tego, że trzeba mocno się skupić, by znaleźć język polski na opakowaniu. To samo tyczy się instrukcji, (którą możecie zobaczyć TU) z czego 3/4 strony zajmują informacje o przechowywaniu, itp... Nie znalazłam także informacji o tym, jak długo należy trzymać farbę przy pokrywaniu samych odrostów, a nie całej głowy.
Aha - odżywka dołączona do zestawu miała zapach płynu fluoryzacyjnego do zębów - no ale, nie będę się już czepiać szczegółów.
Nie wspomnę także ile naszukałam się informacji czym jest jedna z dwóch saszetek, która została dołączona do farby. Okazało się, że był to balsam, który należy wsmarować, przy linii włosów. Spora saszetka - wystarczyłaby na wysmarowanie połowy ciała. Nie wiem po co taki gadżet? Chyba każda kobieta ma w swojej kosmetyczce jakiś uniwersalny krem, który może do tego użyć.
 ___

KOLORYZACJA:
Ostatnie farbowanie miało miejsce miesiąc temu, a farbą, której używałam była colormask Schwarzkopfa - pisałam o tym tutaj: <klik>. Odrost wyrósł niemały, dodatkowo zrudziały.
Dla porównania zestawienie przed i po:
Farbę trzymałam ok. 40 min. + malaksowanie ok. 5-7 min.
Efekty w całej okazałości prezentują się następująco:
Kolejne zestawienie przed i po, które doskonale obrazuje znikomy efekt koloryzacji:
OPINIA O PRODUKCIE:
Ponieważ BIOKAP jest drugą z kolei farbą apteczną, bez amoniaku, której używałam i mam porównanie, to też muszę stwierdzić, że jestem zawiedziona, totalnie rozczarowana tym produktem i napewno do niego nie wrócę. Nie tego się spodziewałam BIOKAPie...

PLUSY:
?
Niestety przy używaniu tej farby nie znalazłam żadnego pozytywu. Wszystko mnie do niej zniechęca.

MINUSY:
  • dostępność
  • cena
  • kolor na pudełku jest mylący, względem zdjęć na stronie internetowej
  • małoczytelne opakowanie i instrukcja 
  • niesatysfakcjonujące efekty
Reasumując, dla tak jasnych blondynek jak ja, farba ta może okazać się bublem, poza tym jest droższa, w porównaniu do konkurencyjnej aptecznej farby. Jestem na nie i w mojej ocenie dostaje ona 0.5/5 - jeden mały plusik za brak amoniaku i parabenów w składzie.
Mnie niestety farba nie przypadła do gustu, jednak nie jest to równoznaczne z tym, że u Ciebie się nie sprawdzi.

Pozdrawiam serdecznie.
eM.

poniedziałek, 18 marca 2013

Pomysł na śniadanko na 7 dni...

Dzień dobry!
Od dłuższego czasu rytualnie przed każdym prawie posiłkiem robię zdjęcia jedzeniu. To stało się prawie, że obsesją, ale wydaje mi się, że zdrową!
W związku z tym chciałam Wam pokazać moje przykładowe śniadania. Każde jedzonko powstaje wg mojego osobistego gustu, smaku, tego co co lubię. Nie każde danie to wzór do naśladowania, ale być może zainspiruję Was do wykonania podobnych postów;)

Każdy wie, że ŚNIADANIE TO NAJWAŻNIEJSZY POSIŁEK w ciągu całego dnia, dlatego warto zjeść je po burżujsku:)
Od razu Wam powiem, że jestem JAJcarą;) Uwielbiam też kolorowe warzywa, nie lubię białego pieczywa, czasem bywam łakomczuchem:)) A menu wygląda następująco:

Dzień 1. Owsianka - zalana mlekiem, z dodatkiem banana oraz borówek amerykańskich - z działeczki:)
Dzień 2. Ulubiona bułeczka fitness z Lidla, (czasami je zamrażam, by rano była świeża i ciepła) dodatkowo 2 paróweczki indycze z bukietem warzyw.
Dzień 3. Gdy my Kobiety, mamy te dni czekolada poiwnna być nam rozdawana za darmo, a dzień wolny powinien przysługiwać odgórnie. Pocieszacz - chlebek ryżowy umorusany Nutellą, z posypką kokosowo-migdałową - na pewno pójdzie w cycki:)))
 
Dzień 4. Już tak blisko do weekendu, że sama nie wiem co lepsze - w moich propozycjach - do wyboru - pasta jajeczna na kanapkach, jajecznica ze szpinakiem (ze środowego obiadu), a może serdelek? W ostateczności monotonna buła z lidla z drobiową wędlinką i roszponką.
 
Dzień 5. Post - nie post - ostatnio bardzo spodobało mi się jedzenie omletów - czasem sobie wmawiam, że to taka zdrowa pizza:)) Da się zjeść. Zdjęcie przedstawia mój pierwszy samodzielnie zrobiony omlet z zeszłego tygodnia - z dodatkiem warzyw i sera lazur.

Dzień 6. Dziś miała być chałka, ale nie było chętnego do wyjścia po nią, to też do kakao były kolorowe, monotematyczne kanapki z żółtym serem, drobiową wędlinką, roszponką i innymi tam:))
 
Dzień 7. Niedziela jest dla mnie równoznaczna z jajkiem na miękko - tradycja, kultywowana od wieków:) Pycha.
 
Jak widać proponowane przeze mnie jedzonka są łatwe, szybkie do przygotowania i w większości przypadków zdrowe. Lubię jak jedzenie swoim wyglądem zachęca do konsumpcji:, cieszy oko:) a przy tym dobrze smakuje.
 ***
 Czasem jednak brakuje mi pomysłów na nowe wariacje śniadaniowe, chętnie więc poczytam w komentarzach co Wy lubicie jeść na śniadanie;))
 Miłego dnia.
eM.

czwartek, 14 marca 2013

Dermokosmetyki DECUBAL - oczami Babskiej Przystani

Na wielu blogach aż kipi od recenzji tytułowej marki kosmetyków. I ja stałam się testerką decubal'owych mazideł. 
Najlepiej jednak będzie jak zacznę od początku, czyli od genezy samej firmy.
Dermokosmetyki Decubal wywodzą się z Danii. Nazywają się skandynawskim ekspertem w walce z suchą skórą. Ich kosmetyki tworzone są z myślach o osobach ze skórą suchą, bardzo suchą i atopową (AZS). Skóra sucha, bardzo sucha i atopowa jest źródłem wielu uciążliwych objawów, zwłaszcza świądu. Skuteczna pielęgnacja przywracająca prawidłowe nawilżenie ma kluczowe znaczenie w przywróceniu komfortu pacjentowi. Standardem postępowania w AZS jest codzienne stosowanie emolientów. Stosowanie emolientów uważane jest obecnie za integralny i niezbędny element
leczenia i profilaktyki chorób skóry, w których istotną rolę odgrywają zaburzenia funkcji i struktury bariery naskórkowej
.
*materiały DECUBAL

Moja skóra nie jest atopowa. Dlaczego więc zdecydowałam się tę współpracę?

sobota, 9 marca 2013

Słodkopierdzące odzoby do domku...

Dobry wieczór. Na pewno nie miałyście pojęcia, że lubię różowy kolor;)
To "zboczenie" narodziło się na któryś z kolei szkolnych koloniach (czytaj: bardzo dawno temu), a potem przeistoczyło się do pewnego rodzaju pasji... Nie chodzę ubrana na różowo od góry do dołu, jednak zawsze, zupełnie nieświadomie mam różowy gadżet, czy to właśnie część ubioru, czy akcesoria typu, szalik, pokrowiec na telefon, itp. Znajomi przyzwyczaili się do tego, że jestem bardzo różową Madzią.
Wiem, wiem, większość z Was pomyśli - jejuś, co za infantylna baba - no ale co poradzić? Muszę z tym żyć. Jedni kolekcjonują porcelanowe lalki, a ja żyję z różem w głowie:)
Mój domek nie mógł być cały różowy, no bo nie oszukujmy się, to byłoby już niesmaczne, jednak jednemu pomieszczeniu się oberwało. 
Zapewne nie będzie to zaskoczeniem, że padło na łazienkę - to mój RÓŻOWY ZAKĄTEK:)) Nie mniej, do innych domowych pomieszczeń czasem lubię przemycać jakieś tzw. słitaśne akcesoria. 

Tym razem padło na salon - co parę miesięcy zmieniam wystrój ławy, zmieniam kolor bieżnika i to co na nim umieszczam, czyli, jakieś świeczki, drobny poczęstunek dla Gości. Jako, że niedawno w domku zamieszkały nowe papierowe serwetki z Ikei stały się one ogólną inspiracją do tego postu, nowego wystroju, a nawet drobnego przemeblowania całego pokoju:)
Zaopatrzyłam się w dwa wzory:

Serwetki można dostać w 4 wzorach, 5,99 PLN  / 30 szt. - z resztą - czy ta kratka Wam czegoś nie przypomina?:)) i właśnie w związku z Naszym wczorajszym Świętem Kobiet postanowiłam tym razem wykombinować taką babską dekorację - co sądzicie?
*serwetnik za 9.90 zł z tego samego sklepu
*lampion także 12.99 zł
*doniczka również (chyba kiedyś 3 za 9.90 zł - ale nie mogę ich znaleźć na stronie)
*fioletowy bieżnik - Biedra ok. 5 zł

Zmiana dekoracji, a także cosobotnie porządki natchnęły mnie na pojemniczek na cukierki DIY.
Wykorzystałam do tego:
słoik po przecierze z Biedronki;)
pudrowe cukierki
kawałek serwetki z ikei
kawałek sznurówki do butów
Nie muszę chyba obrazować Wam krok po kroku co robić:) Efekt z bliska prezentuje się następująco:
Nie jestem omnibusem i zdaję sobie sprawę, że mój pomysł jest tak samo oryginalny jak adidasy w chińskim markecie, jednak jestem z siebie taka dumna, że postanowiłam Wam zaprezentować moją CUKIERKOniczkę:))
Na zakończenie jeszcze parę słodkopierdzących ozdóbek:



i kiedyś już pokazywane ikeowskie świeczuszki z motywem podobnym do serwetek...

***
Udanej reszty weekendu.
cU.
oj różowa eM.

P.s. Chętnie poznam Wasze zdanie nt. tego typu postów w moim wykonaniu.
 Czy macie czasem ochotę poczytać o jakiś nowościach do domku, wystrojach, kombinacjach, aranżacjach w moim wykonaniu, czy to raczej nuda?

środa, 6 marca 2013

Marcowy post zakupowy...

Dzień dobry!
Bikini wyprasowane? Japonki wypastowane? Wreszcie słoneczko pełną parą:)) co prawda tylko do przyszłego tygodnia, ale radość i tak mnie rozpiera. Z tej okazji już dziś zaliczyłam pierwszy rowerowy kurs:) Kocham mój rower :)

Ale dość gadania, przejdźmy do konkretów. Popełniłam kilka zakupowych grzechów, ale w sumie wszystko było mi potrzebne, może nie bardzo, ale ... dobra, może i nie było potrzebne, ale nie ważne, nie mam dla siebie wytłumaczenia.

Do zakupowego koszyka wpadły:
Płyn micelarny z Biedry w zawrotnej cenie 4,59 ;)
W Rossmannie: 
Dezodorant Rexona, ok. 7 zł -- szału nie ma:/

oraz lakiery do paznokci GEL LIKE Vibo, sygnowane nickami blogerek - 5.99 szt.
W Drogerii Natura:
ok. 16 zł - producent obiecuje za wiele...
Odwiedziłam znów także stacjonarny sklep Allepaznokcie, a stamtąd wyszłam z naprawczą maską do włosów Lady Spa - skuszona bardzo pozytywnymi recenzjami na wizażu. Wzięłam też olejek łopianowy/wcierkę do włosów z papryczką chilli od Green Pharmacy - skusiła mnie pozytywna opinia zaprzyjaźnionej Dziewczyny w blondzie.
No i wymarzone ( z łiszlisty) pierwsze rzęsy od Ardell - mały minus, miał być model Demi Wispies, Pani dała mi Wispies - zorientowałam się dopiero w drodze powrotnej, no ale co począć:/
W gratisie wybrałam sobie ozdóbki do paznokci, jakieś brokaty i tym podobne ustrojstwa - jeden gratis przysługuje przy zakupach równych lub wyższych 20 zł - czy to robiąc zakupy stacjonarnie, czy w sieci.

A'propos koszyka, jako jedna z wielu otrzymałam do testów paczkę bestsellerów od L'occitane, a w nim:
  • olejek pod prysznic
  • peoniowa woda toaletowa
  • krem do rąk z 20% masłem shea
  • mydło do rąk z masłem shea
  • krem do twarzy na noc
Produkty te są miniaturkami, ciężko mi więc będzie na ich podstawie stwierdzić, czy mogą stać się moimi KWC... nie mniej, nie miałam wcześniej styczności z tą marką, to też sprawdzę je choć w tym MINImalnym stopniu;))


A czy Wy dziewczęta upolowałyście ostatnio jakąś fajną promocję? 
Pochwalcie się, albo nie, ... lepiej mi nie mówcie:)))
Ściskam.
eM.

poniedziałek, 4 marca 2013

Tygodniowy FOTO MIX vol. 2

Hej Babeczki,
do centralnej Polski zawitało w końcu piękne słońce. Pierwszy lans po mieście w 2013 r., w okularach przeciwsłonecznych zaliczony:) Czuję nawet jakby mi się trochę baterie naładowały, co mam nadzieję przedłoży się na wydajność i aktywność.

Na dobry początek tygodnia kolejny mix zdjęć - tym razem zestawienie tygodniowe.
Coraz bardziej lubię przygotowywać tego typu posty, mam nadzieję, że Was nimi nie zanudzę.

Kuking musi być, a w nim...

... pomidorowa - zupa, którą mogę jeść zawsze i wszędzie, o każdej porze dnia i nocy - forever! Na zdjęcie załapał się warzywny mix z minikluseczkami, siemieniem lnianym (na lśniącą sierść:) oraz plasterkiem żółtego sera. Piątkowa rybka także zaliczona - może forma paluszkowa nie jest najlepszym wzorem do naśladowania, ale przemilczmy to;) Daniem finalnym była Nasza domowa pizza - Dżiuzeppe, to przy tym Pikuś:)

Nudzingo - relaksing dość okrojony, ale to tylko dowód na to, że ostatni tydzień był bardzo pracowity i nie było czasu na obijanie się:)

Wariacje nt. makijażu. Codziennie maluję się inaczej. Lubię kombinować. Kwiatek bez okazji ❤ oraz jeden z moich osobistych odcinków"trudnych spraw" - brać czy nie brać? Nie wzięłam. To dobrze, czy źle? Koszt 39,90 zł.

Na zakończenie pokażę Wam jak wygląda obecnie zabytek Łodzi - jedna z najdłuższych europejskich ulic - Piotrkowska... smutny widok, mam nadzieję, że "do wesela się zagoi"...




Cudownego tygodnia!
Nasłoneczniona eM.